środa, 13 sierpnia 2014

Owczy pęd (do kultury)

     W ostatnią niedzielę, 10 sierpnia w Muzeum Narodowym w Warszawie zamknięto wystawę czasową ukazującą część dorobku Aleksandra Gierymskiego.Jego obrazy nie były wystawiane podobno przez ponad 70 lat.  Wystawa braci Gierymskich została zorganizowana przy współpracy Muzeum Narodowego w Krakowie (tam wystawiono obrazy Maksymiliana) i Muzeum Narodowego w Warszawie. Za życia Aleksander Gierymski nie był doceniany (przynajmniej w Warszawie - nie wiem, dlaczego mnie to nie dziwi). Obrazy Aleksandra Gierymskiego chyba na każdym robią ogromne wrażenie , zachwycają ukazanymi na nich detalami i dokładnością ich przedstawienia, a przy tym często "dowcipami" jak namalowanie w pustym wnętrzu kościoła myszy kościelnej. Już młodzieńcze szkice i dowcipy rysunkowe z czasów , kiedy uczęszczał do szkoły zapowiadały jego ogromny talent. Wystawa trwała pół roku i wydawałoby się, że każdy kto chciał mógł ją spokojnie obejrzeć przynajmniej raz a nawet kilka razy. Szczególnie, jeżeli mieszka w Warszawie lub niedaleko Tymczasem..... ostatniego dnia dzikie tłumy, tłok taki, że nawet chyba nie dało się podejść do obrazów żeby je obejrzeć. Kasa muzealna każdego dnia zamykana jest na 45 minut przed zamknięciem Muzeum aby każdy kto kupi bilet zdążył wejść i mógł przynajmniej pobieżnie cokolwiek obejrzeć (zwiedzanie całego muzeum to co najmniej 3 godziny). W czwartek poprzedzający zamknięcie wystawy zdarzył się nawet incydent  : komuś kto jako ostatni przed zamknięciem kasy kupił bilet ktoś z tyłu wyrwał ten bilet i pędem pobiegł po schodach na wystawę. Nie wiem jak to się skończyło, ale wypadek żenujący i to w tak zwanym "przybytku kultury". Oto serwis fotograficzny z dwóch ostatnich dni wystawy :

Rankiem, jeszcze przed otwarciem bramy nadciągają pierwsi zwiedzający


A to kolejki do kasy: 





Wreszcie wyczerpani zwiedzaniem zawsze mogą się zdrzemnąć na pufach które stoją  w holu na parterze Muzeum czyli "frontem do zwiedzających" :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz