Naprawdę zakręciły mi się łzy w oku.... Wspólne śpiewanie powstańczych piosenek na Placu Zwycięstwa. Mogłam tam wpaść, ale po wczorajszym 12-godzinnym staniu w dusznej sali muzealnej, bez dopływu tlenu z zewnątrz (okna zabite na mur-beton, zasłonięte ściankami z karton gipsu) wróciłam do domu prawie nieżywa. Zlana potem zamiast śpiewać pomknęłam do domu co koń wyskoczy (ile mocy w silniku). Dziś powtórka z rozrywki ale tylko 9 godzin w duchocie i tłoku więc też pewnie nie będę miała siły na wzniosłe przeżycia....
Udało mi się trochę posłuchać i popatrzeć w TV chociaż to nie to samo jak "na żywo". Przynajmniej wreszcie raz od dłuższego czasu nie słychać litanii, zdrowasiek, wulgaryzmów, buczenia i gwizdania. PRZYNAJMNIEJ RAZ !!!!!! No i okazuje się, że jednak można! Aż się wierzyć nie chce że można i że byli tu też pewnie ci sami ludzie, którzy już od kilku lat miesiączkują pod Pałacem Prezydenckim. Może się w końcu opamiętają i zajmą własnymi sprawami zamiast wprowadzać bałagan i nieład na Krakowskie Przedmieście w Warszawie? Marzę o tym! Jak o niczym innym, proszę mi wierzyć! Marzę, żeby w Polsce zapanował wreszcie jaki taki ład i porządek który zastąpi nieład i bezhołowie. Wielu osobom, niestety zbyt wielu, wydaje się, że mówienie i robienie tego, co się komu żywnie podoba to demokracja! Nic bardziej mylącego. W krajach demokratycznych nie tylko się protestuje ale przede wszystkim rzetelnie się pracuje!
Dlatego z okazji tak pięknie obchodzonej 70 rocznicy Powstania Warszawskiego nie kłóćmy się, tylko wreszcie "róbmy swoje" jak napisał Wojciech Młynarski, też inteligent.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz