niedziela, 31 lipca 2016

ZACHEUSZ

     Od wielu lat jestem raczej niepraktykująca, ale w zeszłym roku (31 lipca 2016)  zupełnym przypadkiem trafiłam na kazanie Papieża Franciszka podczas odbywających się w Polsce Światowych Dni Młodzieży. Jest to jednak na tyle ważne wydarzenie międzynarodowe, że jednym okiem co jakiś czas zerkałam w telewizor. Nie oglądam programów reżimowych ale na innych też nadawali wiele fragmentów z wizyty Papieża Franciszka.
      To, co spisałam nie jest wiernym zapisem kazania, ponieważ nie jestem dziennikarzem i zdołałam zapisać jedynie fragmenty kazania. Podczas kazania przedstawiona została postać Zacheusza. Być może zupełnie przypadkowo, ale dziwnie natychmiast skojarzyła mi się z zupełnie inną postacią, z którą mamy do czynienia na co dzień. Może niesłusznie to właśnie odczytałam między wierszami. Oceńcie sami.
   Oczywiście jak to w kazaniach bywa przede wszystkim chodzi o poznanie Jezusa i zbliżenie się do Boga. Otóż Zacheusz chciał jak wszyscy spotkać Jezusa, ale nie mógł dojrzeć mistrza ponieważ był niski. Zawsze może nam grozić, że będziemy stali z daleka... bo wydaje nam się, że nie dorastamy, bo mamy niską opinię o sobie. Jest to wielka pokusa która dotyczy nie tylko samooceny, ale dotyka również wiary. 
   ..... Brak akceptowania samych siebie, życie w niezadowoleniu i myślenie negatywne oznacza brak uznania naszej najprawdziwszej tożsamości. To jakby odwrócić się w drugą stronę...
       Wszyscy jesteśmy umiłowani i ważni nawet gdy naszych smutkach ciągle rozpamiętując doznane krzywdy i przeszłość...Przywiązywanie się do smutku nie jest godne naszej postawy duchowej. Jest to więc jakiś wirus który zaraża i blokuje wszystko, który zamyka wszelkie drzwi, który uniemożliwia rozpoczęcie życia na nowo, ponowny start.
     Zacheusz miał drugą przeszkodę (poza wzrostem) na drodze do spotkania z Jezusem. Paraliżujący wstyd. .... możemy sobie wyobrazić, co wydarzyło się w sercu Zacheusza zanim wszedł na tę sykomorę (drzewo na które musiał się wspiąć żeby cokolwiek dojrzeć bo był niski). Musiał stoczyć poważną walkę wewnętrzną. Z jednej strony ciekawość żeby zobaczyć Jezusa z drugiej strony ryzyko strasznej niezręczności.
      Zacheusz był osobą publiczną, wiedział, że próbując się wspiąć na drzewo, on, przywódca, człowiek władzy stanie się śmieszny w oczach wszystkich. .... ale też był człowiekiem znienawidzonym. Niemniej przezwyciężył wstyd ponieważ silniejsza byłą ciekawość Jezusa... Zacheusz poczuł, że tylko  on może go wyciągnąć z ruchomych piasków grzechu i niezadowolenia...
     Zacheusz musiał stoczyć walkę nie tylko w sobie ale z szemrzącym wokół siebie tłumem, który najpierw go blokował a później krytykował. ..... tego dnia tłum osądził Zacheusza. Spojrzał na niego z góry....  Jezus nie zatrzymuje się na złu z przeszłości, ale przewiduje dobro w przeszłości...
     Tyle o Zacheuszu. Mnie, powiem szczerze, podniosły na duchu słowa o tym, żeby iść naprzód, żeby być radosnym i angażować się, aby życie nie było zamknięte w szufladzie. Wprawdzie te słowa były skierowane głównie do młodzieży, ale myślę, że potrzebne są nam wszystkim w ostatnim tak trudnym dla nas czasie...... Tylko dlaczego polski kler i polscy katolicy mają w nosie słowa Papieża ????? Kiedy wreszcie zaczną go słuchać ze zrozumieniem i należytym szacunkiem ? 

sobota, 30 lipca 2016

POLOWANIE Z NAGONKĄ


     



      W Polsce odtrąbiono ostatnio kolejne polowanie z nagonką. Polowanie na niemal stuletniego generała Zbigniewa Ścibor-Rylskiego. Polowanie zarządził oczywiście IPN, który zamiast ścigać faktycznych kolaborantów co jakiś czas kogoś pomawia. Generał jest oskarżony o kłamstwo lustracyjne. Zdarzały się wyroki śmierci wykonywane przez AK na… niewinnych ludziach, którzy rzekomo kolaborowali a działali na polecenie organizacji. Nie mogli się bronić bo byli związani przysięgą i byli czasem z wyroku jednej grupy rozstrzeliwani po czym okazywało się że …. niewinnie. Swoje pod nosem cudze pod lasem. IPN powinien się zająć przede wszystkim lustracją osób, które dochodzą do władzy. Dokładną . Ściganie starców stojących nad grobem to żadna sztuka i żaden powód do chwały!
      Nikt z mojej rodziny nie był w służbach mundurowych, nie licząc kilku przedwojennych oficerów. Nikt nie pracował w bezpiece ani nie był członkiem jedynej słusznej wiodącej partii. To nie oznacza, że przekreślam każdego kto był w takich służbach. Ktoś musiał. Oceniać go należy za to, jak się zachowywał a nie za to gdzie pracował! Ludzie po wojnie pracowali na różnych stanowiskach z różnych powodów. Czasem władza zatrudniała byłych członków AK szantażując ich ewentualną karą śmierci za przynależność do AK jak nie będą współpracowali z władzą.
       Nie wiem jak było w przypadku generała. Nie znam Pana generała osobiście.Wiem tylko, że stanowczo protestuję  przeciwko nagonce na generała Zbigniewa Ścibora-Rylskiego, tak jak nie zgadzam się na deprecjonowanie w oczach narodu polskiego wielu innych, którzy byli naszymi bohaterami i na  wynoszenie na ołtarze tych, którzy bohaterami nie są! Dlatego najlepiej zachować umiar i ostrożność tak samo  w zrzucaniu z piedestałów  jak  w wynoszeniu na ołtarze. Przede wszystkim należy wiedzieć co się mówi bo o ile czyny można tłumaczyć to wypowiedzianych słów cofnąć się nie da!
      Polska i Polacy słynęli zawsze z kultury, elegancji, honoru, odwagi, poszanowania innych ludzi, miłości bliźniego jako że w przeważającej części jesteśmy katolikami. Przede wszystkim zaś byliśmy bardzo tolerancyjni dla osób o odmiennych poglądach, odmiennej kultury i wyznania. Byliśmy od wieków krajem wielonarodowościowym i wielowyznaniowych, niezwykle serdecznie przyjmowaliśmy uchodźców i pozwalaliśmy się im asymilować.
      Historii się nie wybiera, podobnie jak rodziny, chociaż rodziny czasem się nie lubi czy nie akceptuje to historia zawsze jest tylko historią i nie można jej wycierać gumką, chociaż ostatnio zauważam taką tendencję. Podobnie zresztą, jak za czasów stalinowskich kiedy nam do głów wtłaczano  zupełnie inną historię. Owszem, czasem chcemy się wybielić ukrywając popełnione kiedyś błędy, które w ten czy inny sposób wpływają na historię i których się wstydzimy, ale wstecz zmienić jej nie można niestety.
     W Polsce, która poniosła takie straty w II Wojnie Światowej tworzą się grupy narodowców, młodych ludzi, którzy nienawidzą a którzy nie przeżyli wojny i nie znają jej koszmaru… Może niektórych zachwyca czytanie o tym, co wyczyniali narodowcy a potem naziści (również w Polsce, gdzie zabito Prezydenta Gabriela Narutowicza), ale zwykłych ludzi  to po  prostu przeraża! Tak, jak każda przemoc.
    Z jednej strony wynosi się teraz na piedestały Żołnierzy Wyklętych, może niektórych rzeczywiście niesłusznie pomijanych, chociaż nie wszyscy byli szlachetnymi ludźmi i mają czasem krew niewinnych na rękach, jak to w ferworze walki…
   Z drugiej strony przyzwala się na rozpętanie nagonki na Generała Zbigniewa Ścibora – Rylskiego, jednego z coraz mniejszej grupy  żyjących jeszcze uczestników II Wojny Światowej, co,  mówiąc delikatnie, jest mało eleganckie!  
    Nie majdrujmy przy historii proszę i tak łatwo nie osądzajmy, bo nie wszystko jest oczywiste co oczywistym się wydaje! Czasem po wielu, wielu dziesięcioleciach czy wiekach wychodzą na światło dzienne dokumenty i „niezbite” dowody a i to prawda nie zawsze jest jednoznaczna. Nie wszystkim udało się dotrzeć do wojska generała Andersa czy generała Maczka. Niektórzy byli w Wojsku Polskim , formującym się przy Armii Radzieckiej bo tylko tak mogli wyjść z Rosji. Kochali Polskę i walczyli o nią.
     Nikt z mojej rodziny nie był w żadnych służbach po wyzwoleniu. Owszem miałam dziadków i kuzynów przedwojennych oficerów i członków AK. Jednak za a ubeckie więzienia tak jak za ruskie łagry żołnierze i oficerowie Wojska Polskiego nie mogą ponosić kary ! Staremu człowiekowi, jeżeli nie udowodniono mu winy i nie poddano karze w odpowiednim czasie  należy pozwolić na przeżycie jego ostatnich lat w spokoju !

piątek, 29 lipca 2016

WIARA I MIESZANE UCZUCIA

     Jako noworodek zostałam z woli moich rodziców ochrzczona w kościele katolickim właśnie w Krakowie, gdzie teraz gości Papież Franciszek. Jestem więc według prawa kościelnego katoliczką. Wtedy nie miałam nic do gadania. Gdybym miała może została bym ewangeliczką, a może wyznawczynią judaizmu? Nie wiem. Od wielu lat jestem niepraktykująca. Chodzę tylko na "znajome" śluby, chrzciny i pogrzeby albo na ważne msze tak jak msza w kościele s.s. Wizytek w Warszawie w dniu zakończenia urzędowania przez Prezydenta Bronisława Komorowskiego. To była ważna msza. Dwaj księża, nie bacząc na to, że będą wezwani "na dywanik" przeprosili Prezydenta i jego małżonkę za wszystkie przykrości, jakie ich spotkały podczas urzędowania Prezydenta ze strony ludzi kościoła.
    Czy wierzę? Do końca sama tego nie wiem. Każdy w coś tam wierzy. Nie wierzę w relikwie takie jak fragmenty kości osób uznanych przez kościół za świętych, tym bardziej w krople krwi papieża Jana Pawła II pobieranej w szpitalu podczas leczenia, teraz rozdawane z czcią.To dla mnie nawet wręcz obrzydliwe ! Równie dobrze można rozdawać inne płyny fizjologiczne. 
     Z całą pewnością wierzę w uczciwość, szlachetność, dobro i zło chociaż tego drugiego jest teraz nieporównywalnie więcej na świecie... Wierze też w to, że nie wszyscy i nie wszędzie łamią prawo i prawa które  zwą się przykazaniami boskimi i kościelnymi, że nie wszyscy  udają sprawiedliwych załatwiając własne partykularne interesy. 
     Polacy szczycą się naszym papieżem Janem Pawłem II, niektórzy mówią o sobie że są pokoleniem JPII. Tymczasem nie pamiętają jego słów i zaleceń, chociaż tłumnie uczestniczyli w pielgrzymkach papieża do Polski. Nie wspomnę, że zupełnie nie stosują się do nich, chociaż krzyczeli w uniesieniu "santo subito"! Nie stosują się do nauk Jana Pawła II w przeważającej części ani wierni, przynajmniej polscy wierni, a wielu takich obserwuję,  ani kler. 
    Wierni wychodzą z kościoła, odchodzą od ołtarza i za chwilę grzeszą w każdy możliwy sposób. Zioną nienawiścią, są zawistni, są antysemitami, a przecież wszyscy, do których się modlą, byli Żydami... Często nawet kpią z Papieża Franciszka który jest, według mnie,  najbardziej normalny  z obecnych ludzi kościoła katolickiego, a za chwilę nabożnie całują go po rękach ! Nie będę wymieniała tych z pierwszych rzędów, którzy chylą czoła przed papieżem, rozwalając jednocześnie własne państwo, skłócając społeczeństwo dzieląc ludzi na lepszy i gorszy sort, łamiąc prawo i konstytucję z pozycji zwycięzcy!
    Nie zachowują się ani przyzwoicie ani moralnie. Polski kościół katolicki, który zawsze udzielał schronienia walczącym o wolność i demokrację, udzielał schronienia prześladowanym, miejsca na spotkania i dyskusje teraz staje po stronie złej mocy i popiera jej działania bo ona jest silniejsza. Już nie mamy schronienia ani azylu!
    W kościele w Polsce nie mówi się o słabszych, wyprasza się z kościoła upośledzone dzieci, nie namawia się do pomocy uchodźcom a wprost przeciwnie,  napuszcza się ludzi na ludzi i wrogo nastawia do obcych. Gdyby każda parafia w Polsce przyjęła jedną rodzinę uchodźców to asymilacja przebiegła by bez najmniejszych problemów. Podobno kościół uczy miłości.
    Właśnie z tych wszystkich powodów od dawna nie praktykuję i nie bardzo wierzę, że coś się w polskim kościele zmieni mimo taki wielkich wydarzeń jak spotkania z kolejnymi papieżami. Oglądając wizytę Papieża Franciszka na oddziale onkologicznym szpitala dziecięcego w Krakowie Prokocimiu popłakałam się. Zwyczajnie. Po ludzku.

czwartek, 28 lipca 2016

LAMINAT WIEDZOODPORNY



     Wiadomo powszechnie, że głupich nie sieją .Sami się rodzą.  Tak było, tak jest i tak będzie póki nasz świat istnieje.  Nauczyciele w przenośni i dosłownie, czyli ludzie z ogromnym doświadczeniem a często dorobkiem naukowym znawcy prawa, psychologii i zachowań społecznych , dziennikarze, naukowcy  starają się te rzesze edukować, ale oni są kompletnie odporni na wiedzę. Nie mają nawet przysłowiowego „chłopskiego rozumu” który zawsze był uznawany za zdrowy i racjonalny.
     Przez wieki od czasów przed naszą erą jedne cywilizacje bezpowrotnie ginęły, choć być może żyli wtedy ludzie inteligentniejsi od nam współczesnych, inne cywilizacje powstawały. Dokonywano wiekopomnych odkryć naukowych, powstawały arcydzieła tworzone przez malarzy, rzeźbiarzy, architektów, pisarzy czy poetów. Arcydzieła niepodważalne, ponadczasowe., znane na cały świat i cenione.
     Niemały udział w tym tworzeniu dóbr kultury ma Polska. Mój kraj, duma wielu pokoleń i wielu osobistości niestety zaczął się gwałtownie cofać w rozwoju. Mentalność Polaków, narodu dumnego, niepodległego i szlachetnego po ostatnich wyborach nagle zmieniła się o 180 stopni! Zupełnie, jakby jakaś zaraza się rozpanoszyła która doprowadza do zjełczenia oleju w mózgach albo przetworzenia mózgu w zwykłą wodę lecz tak brudną, że nawet do podlania kwiatów się nie nadaje !
     Przy tym ci oczadzieli nagle chcą brylować, uważają, że krzykiem i głośnymi śpiewami stłamszą tych jeszcze rozsądnych którzy się ostali. Dostali od zwycięzców garście cukierków, w błyszczących papierkach, na które rzucili się jak przysłowiowy szczerbaty na suchary. Za chwilę udławią się tymi cukierkami albo ich zemdli bo co za dużo to niezdrowo. Nie zwracają na to uwagi tylko rzucają się na podejrzanie łatwą zdobycz jak sępy na żer ! Mnie zawsze ogarniały podejrzenia jak ktoś mnie chciał obsypać prezentami bo doskonale wiedziałam, że nie ma w życiu niczego za darmo.
    Niestety te rzesze, dziś nagradzanych przez samozwańczego ojca narodu, za chwilę będą płakać krwawymi łzami. Skończą się igrzyska, zgasną kolorowe światła i znajdą się w czarnej dziurze. Dziurze, do której można wejść, ale z której nie ma wyjścia ! Ludzie jak chcecie to się módlcie ale najpierw ukończcie szkoły żeby nie być ciemnymi jak tabaka w rogu! Myślę, że te rzesze oczadziałych zostały przez niedopatrzenie reszty społeczeństwa pokryte jakimś laminatem wiedzo odpornym !

środa, 27 lipca 2016

WSPOMNIENIE o Powstaniu

POWSTANIE WARSZAWSKIE

     Wspomnienie o jednym z Powstańców, moim dziadku, spisane po latach przez moją mamę a jego córkę.
     Niestety mama nie dożyła kolejnej rocznicy Powstania. Jutro, 31 lipca w na Starych Powązkach odbędzie się jej pogrzeb. Przeżyła 97 lat i 2 miesiące. Odkąd miał prawo uczestniczyć w wyborach nie opuściła żadnych. Ostatnie, w których uczestniczyła za moim pośrednictwem (dostałam upoważnienie) to głosowanie na obecnego Prezydenta Warszawy, Rafała Trzaskowskiego. Później niestety nie miała już świadomości.
     Jako młoda dziewczyna była świadkiem wkroczenia wojsk hitlerowskich do Warszawy. Kiedy teraz, za rządów PiS ile razy zobaczyła w telewizji maszerującą Młodzież Wszechpolską, ONR i kiboli płakała tak bardzo, że  nie mogła się uspokoić. Nie mogła pojąc jak w Polsce, która tak ucierpiała podczas ostatniej wojny władza i kościół mogą popierać takie faszyzujące organizacje. Uważała, że to po prostu niemoralne i w najwyższym stopniu naganne!

     Oto wspomnienie zapisane przez moją mamę : 
Wspomnienie o jednym z Powstańców, moim dziadku, spisane po latach przez moją mamę a jego córkę.
     Ojciec mój, Kazimierz Norbert Butler, ur. 6.VI.1885 r wraz ze swoim rodzonym bratem, Mieczysławem Butlerem od wybuchu Powstania stanowili załogę arsenału powstańczego, zainstalowanego w budynku d. Sądów na rogu Placu Krasińskich u wylotu ul. Miodowej.
Przebyli tam miesiąc trudnej służby, przeżyli bez szwanku wybuch „Goliata” przy ul. Długiej ( a tak namawiano Ojca aby wyszedł obejrzeć „zdobycz” – ale on nie chciał i nie mógł opuścić posterunku).
     Wreszcie nadszedł moment kapitulacji Starego Miasta. Resztki walczących zgromadzono w kościele św. Jacka przy ul. Freta. Według opowiadania Ojca: przy zapalonych gromnicach ołtarza wielkiego siedziało ścisłe dowództwo pożywiając się i coś pijąc, nad planami miasta i sieci kanalizacyjnej, w nawie głównej żarzyły się niewielkie ogniska i gromadzili się powstańcy, nawy boczne były wypełnione noszami z rannymi leżącymi.
     Wreszcie w noc z 1-go na 2-gi września 44 roku dwaj bracia (ojciec i stryj) zostali sprowadzeni włazem kanalizacyjnym (do burzowca) i oddani pod opiekę przewodniczek. Trzeba było poruszać się możliwie cicho, brodząc po oślizgłym dnie w zalegających, cuchnących ekskrementach. Wędrówka byłą niesłychanie utrudniona, ludzie się przewracali – (to spotkało mojego stryja). Wreszcie zmordowani i ledwie żywi wędrowcy mogli opuścić kanały o świcie 2-go września, u zbiegu ulicy Wareckiej i Nowego Światu.
     Ojciec usłyszał gaworzenie mojego siostrzeńca przez drzwi mieszkania mojej Siostry przy ul. Boduena 3, ale natychmiast pobiegł do naszego mieszkania przy ul. Zielnej 19. Na resztce rozbitej ściany ujrzał powiewające firanki, ale sąsiedzi z sutereny powiadomili go, że Matka i ja żyjemy i właśnie jesteśmy na Boduena. U Siostry była jeszcze woda. Obaj wędrowcy rozebrali się więc do naga na klatce schodowej, oddali ubranie do spalenia i zdołali się wykąpać.
     Obaj żołnierze zameldowali się już w Śródmieściu, w samym dowództwie, ale nie było już dla nich przydziału i zostali zdemobilizowani, a na dodatek odradzono im zamiar poddania się do niewoli.
    Ojciec mając już skończone 60 lat a stryj 58 wyszli z Warszawy jako cywile z resztą rodziny 2.X.1944 r.
              Lucyna z Butlerów Oranowska , Warszawa-Żoliborz 3.VII.2016 r.
P.S. Przy mnie, kiedy byłam już starsza Dziadek raczej nie opowiadał o Powstaniu. Bardzo mnie kochał i pewnie uważał, że nie trzeba zatruwać mi duszy takimi strasznymi wspomnieniami. Wiem tylko, że jednym z jego dowódców  był Ludomił Antoni Korab Rayski, syn powstańca z 1963 roku. Przewijało się też nazwisko Roycewicz ale może to był pseudonim ? Tego nie wiem. Została mi jedna jedyna powstańcza pamiątka. Płaska, czarna latarka z wydrapanym napisem „Boruta”, ale to nie latarka Dziadka bo on miał pseudonim „Krzysztof” na cześć swojego pierworodnego wnuka, a mojego brata ciotecznego.

sobota, 23 lipca 2016

DRZAZGI POD PAZNOKCIAMI




     Czy ktoś zna najcięższą karę jaką może być ukarany człowiek? Brak mózgu ! Myślę, że niektórzy w swoich głowach nie mają nawet śladowych ilości mózgu!  Trudno. Nie każdy może być piękny, zdrowy, inteligentny bogaty  i wykształcony.
      Najgorsze jest jednak to, że ci ludzie uważają się za panów wszelkiego stworzenia, ekspertów elegancji i  dobrego wychowania, znawców sztuk wszelkich, spraw zagranicznych. Samozwańczo mianowali się też panami życia i śmierci wszystkich Polek i Polaków chociaż wygrali tylko większością głosujących, a nie zwyczajną większością.
     To, że obrażają cały naród mając nas za durni, komunistów, złodziei  i drugi sort Polaków z genami zdrady to jeszcze pół biedy. I za to, tak samo jak za notoryczne łamanie prawa , demolowanie naszej demokracji, niszczenie całego kraju prędzej czy później odpowiedzą i zostaną, mam nadzieję,  surowo ukarani.
     Od kilku lat, każdego miesiąca, terroryzują mieszkańców stolicy swoim miesiączkowaniem na Krakowskim Przedmieściu . Jakby tego było im mało postanowili narzucić wszystkim od morza aż po Tatry czytanie „apelu smoleńskiego” przy każdej nadarzającej się okazji. Co ma katastrofa samolotu rządowego pod Smoleńskiem do obchodu rocznicy poznańskiego czerwca 56, albo do innych polskich rocznic, których mamy pełen kalendarz?
     Choroba wydających takie zalecenia postępuje z zastraszającą prędkością.  Zemsta, zemsta, zemsta ponad wszystko. W dodatku zemsta na zupełnie niewinnych . Teraz postanowili zniszczyć psychicznie niedobitki uczestników Powstania Warszawskiego. Dziś już naprawdę starsze Panie i starsi Panowie, schorowani, po wielu przejściach nie Maja prawa do zrezygnowania z „apelu smoleńskiego” podczas oficjalnych uroczystości rocznicy Wybuchu Powstania Warszawskiego. Nie chcą odczytywać tego apelu poległych ani nie życzą sobie tego, żeby go odczytywano. Nic z tego bo zarządził to prezes, minister MON i prezydent. Nie ma odwołania i tyle!
     Starzy, schorowani ludzie. Wielu z nich siedziało po wojnie po ubeckich więzieniach w celach śmierci, czekając na rozstrzelanie. Ich współtowarzysze byli rozstrzeliwani. Podczas przesłuchań sadzano ich na wiele, Wiele godzin, na nodze odwróconego do góry stołka. Czasem wyrywano paznokcie, czasem wbijano pod paznokcie drzazgi a czasem gwałcono!
Tym ludziom teraz odmawia się prawa do decydowania jak chcą obchodzić rocznicę swojego wielkiego patriotycznego zrywu??? Minister MON wzywa ostatnich jeszcze żyjących powstańców pojedynczo, żeby ich „zmiękczyć” i nakłonić do zgody na „apel smoleński” !
    To nieprawdopodobne! Taka bezduszność i znęcanie się psychiczne i fizyczne, bo muszą stawić się u ministra, nad zupełnie jeszcze przytomnymi ludźmi, którzy świetnie wiedzą czego chcą a czego nie chcą. Mało tego. Jestem najzupełniej przekonana, że nikt z nich nie głosował w wyborach na obecnie rządzącą partię!
Każdego roku umiera wielu z nich bo są w podeszłym wieku i byle zaziębienie może ich doprowadzić do śmierci. Ciekawa jestem ile osób umrze na udar czy zawał po tych „przepychankach” ? Czy to próba całkowitego zniszczenia prawdziwych patriotów inteligentów? Wobec tego mamy do czynienia już nie tylko z zamachem na TK ale z zamachem na polski naród!