O czym będzie ten blog? Po prostu o życiu. Takim, jakim ono jest i o takim, o jakim każdy tak naprawdę marzy. Bo przecież wiadomo, że marzenia zmieniają świat i nie tylko świat, ale także nas samych. Bez nich byłoby postępu w nauce, w medycynie, nie byłoby wynalazków, wreszcie nie powstawały by filmy, obrazy, literatura. Zresztą świat bez marzeń byłby czymś absolutnie koszmarnym. Przynajmniej dla mnie.
niedziela, 25 marca 2018
NIEPEŁNOSPRAWNE DZIECI !
Czy ktokolwiek z tych optujących za tym, żeby rodzić absolutnie każde dziecko, nawet to, które, jak można stwierdzić podczas badań prenatalnych, jest uszkodzone wie co to znaczy niepełnosprawne dziecko ? Teraz wiem dlaczego jest tendencja do zakazu badań prenatalnych. Wcale nie dlatego, że to szkodzi matce czy dziecku, ale dlatego, że wcześniej daje się odkryć, że nie jest z nim w porządku ! Dokładnie o tym pisałam już kiedyś. Tatusiowie przeważnie odchodzą bo są tak wrażliwi biedacy, że "nie mogą na to patrzeć" a matki-siłaczki zostają same. Znajomi też z czasem się wykruszają jak to ze znajomymi bywa... Nie mogą iść do pracy i zapracować na własną emeryturę bo muszą 24 godziny na dobę być przy dziecku. Nie zawsze mają pomoc i wsparcie rodziny a na płatną pomoc przeważnie ich nie stać. Siedzą więc biedne przy dzieciach odcięte od normalnego życia, od ludzi! Kochają swoje dzieci jak każda normalna matka ale czy nie należy im się większa pomoc ? 500+ na każde następne dziecko a co z dziećmi niepełnosprawnymi na które nakłady powinny być większe niż zasiłek opiekuńczy i ewentualne alimenty jeśli tata chce płacić... Przepraszam, chyba jeżeli kobieta dostaje na niepełnosprawne dziecko alimenty to nie dostaje zasiłku ale nie chcę się wypowiadać bo nie wiem! Tymczasem na dziecko niepełnosprawne, wszystkie konieczne przyrządy do rehabilitacji i samą rehabilitację a czasem naukę w domu potrzeba znacznie więcej pieniędzy niż na każde inne dziecko.
Czy kościół i ci krzykacze, że trzeba nawet uszkodzone genetycznie dzieci bezwarunkowo rodzić pomogą finansowo matce mającej takie dziecko ? NIE ! Kościół, skoro jest za tym żeby nie usuwać powinien takie dzieci natychmiast po porodzie brać na swoje wychowanie i za kościelne pieniądze oczywiście ! Ale nic z tych rzeczy. Masz babo rodzić jak królica, ale radź sobie sama! Nie każdy, komu trafia się niepełnosprawne dziecko ma taką kasę jak pan Jaki...
sobota, 24 marca 2018
DO CZEGO SŁUŻY MUZEUM. POCZĄTEK DIALOGU I NORMALNOŚCI ?
Jak podaje "Gazeta Wyborcza" "Rozpoczęcie „normalnego dialogu” zapowiedział w TVP minister kultury Piotr Gliński. Jego tematem ma być aktywność Dariusza Stoli, dyrektora Muzeum Historii Żydów Polskich „Polin”. Gliński zarzuca dyrektorowi, że niepotrzebnie angażuje się w politykę, organizując „akcje, konferencje, spotkania i wystawy”, i dodaje, że muzeum „to nie miejsce na takie rzeczy”.
Teza, że muzeum nie jest dobrym miejscem na wystawy, może się wydać nowatorska. Czym wobec tego miałoby się zajmować Polin? Zdaniem ministra najważniejsze jest „tworzenie pozytywnych emocji”. Faktycznie, bieżąca wystawa - opowiadająca o Marcu ’68 - zamiast pozytywnych emocji budzi raczej wzruszenie, smutek i niepokój. I właśnie dlatego warto ją zobaczyć."
Teza, że muzeum nie jest dobrym miejscem na wystawy, może się wydać nowatorska. Czym wobec tego miałoby się zajmować Polin? Zdaniem ministra najważniejsze jest „tworzenie pozytywnych emocji”. Faktycznie, bieżąca wystawa - opowiadająca o Marcu ’68 - zamiast pozytywnych emocji budzi raczej wzruszenie, smutek i niepokój. I właśnie dlatego warto ją zobaczyć."
Jestem od pewnego czasu wolontariuszem w muzeum POLIN i jestem z tego na prawdę dumna! Wspaniali ludzie, żadnego chamstwa i prostactwa, wszyscy inteligenci mili i sympatyczni. Ze względów rodzinnych jestem tam o wiele rzadziej niż bym chciała, ale (mam u siebie swoja 96 letnią Mamę) ale nie zrezygnowałam z tego wolontariatu i nigdy nie zrezygnuję ! W POLIN wszystkie wystawy, koncerty, wykłady są wspaniałe, a to, co mnie uderzyło to twarze osób tam bywających : same inteligenckie !
A co do zarzutu, że muzeum to nie miejsce "na takie rzeczy" to pytam pana ministra kultury "a na jakie rzeczy"? Na wieszanie na głównej ścianie Muzeum Narodowego w Warszawie obrazu z kornie pochylonym w kipie na głowie przed siedzącym za stołem gen. Jaruzelskim z jego współpracownikami, Tadeuszem Mazowieckim ? Czy na oblewane suto winem wernisaże jakie się tam odbywają. Następnego dnia w różnych miejscach znajdują się przeoczone przy sprzątaniu puste kieliszki po winie ?
Więc kto ma rację Dyrektor Dariusz Stola czy dyrekcja Muzeum Narodowego ? Sami sobie Kochani odpowiedzcie na to pytanie !
niedziela, 11 marca 2018
CYWILNA ODWAGA I WSPOMNIENIA SPRZED 50 LAT.
Słucham tych wspomnień , czytam je i jest mi bardzo, bardzo smuto. Jest mi smutno dlatego, że ludzie mają w sobie tak mało cywilnej odwagi. Można się nią wykazywać zawsze.
Podczas okupacji, jeszcze przed zamknięciem Getta, kiedy zmarł kolega i przyjaciel mojego dziadka, pianista i akompaniator, pan prof. Ludwik Urnstein na cmentarz żydowski odprowadzało go tylko kilka osób. Był znany w środowisku muzycznym i Polskiego Radia. Dziadek z babcią i córkami (moją mama i ciocią) i jeszcze dwie czy trzy osoby szli za trumną a inni po drugiej stronie ulicy.
Kiedy po marcu 1968 roku znów zaczęła się nagonka na Żydów, jak słyszę z czytanych fragmentów wspomnień ludzie odwracali się od nich kiedy dowiedzieli się, że są Żydami i muszą opuścić Polskę. Nie dość że często oni sami dowiadywali się o tym z dnia na dzień to jeszcze robiła się wokół nich pustka. Słyszałam o przypadkach, że zmuszano ludzi do rozwodów !
W biurze mojej mamy główną księgową była pani X, Żydówka, jej mąż był gdzieś na wysokim stanowisku. Pani byłą bardzo surowa jeśli chodzi o sprawy zawodowe, ale miłą. Przynajmniej ja lubiłam ją a ona lubiła mnie i kiedy wpadałam w przerwach między wykładami do mamy do biura zawsze witałam się z wieloma osobami, między innymi z nią.
Kiedy okazało się, że muszą z mężem wyjechać kupiłam jakieś kwiatki wpadłam do biura mamy, Pani X pakowała biurowe drobiazgi i poszłyśmy się z nią pożegnać. TYLKO MY ! Reszta udawała że jest przezroczysta... To było okropne !
Ja Wam kochani nie tylko współczuję, że musieliście z Polski wyjechać, chociaż może na dobre to wielu z Was wyszło, ale współczuję, że nagle zostaliście sami jak na bezludnej wyspie !
NIE MA SIĘ CZEMU DZIWIĆ
Całymi latami słucham docinków i kpin na temat Żydów. Oczywiście poza moją rodziną bo moja rodzina jest normalna. Mieliśmy i mamy przyjaciół Żydów, wiemy o tym, chociaż nigdy się o tym nie mówiło i nigdy nie uczono mnie, ani ja nie uczyłam klasyfikowania swoich synów, kto jest jakiego pochodzenia.
Może dlatego w marcu wyleciałam z uczelni bo zaciekle broniłam jednego z moich profesorów, cudownego, inteligentnego i dowcipnego człowieka, na którego nalatywano. Podobno wszyscy wiedzieli, że to Żyd. Ja oczywiście nie bo mnie to nie interesowało. Mam przyjaciół Żydów. Są wspaniali a co najważniejsze prawdziwi! Żydom czy też Polakom pochodzenia żydowskiego zawdzięczamy najpiękniejszą poezję, piękną muzykę, wspaniałe dzieła literackie, cudowne malarstwo.
Mieliśmy wielkich naukowców pochodzenia żydowskiego, historyków i filozofów, poetów, malarzy, rzeźbiarzy, tłumaczy. Trudno wyliczać. Poza tym bardzo wielu Żydów było nadzwyczajnymi, bardzo zdolnymi rzemieślnikami. Przede wszystkim byli bardzo inteligentni. Cóż... Każdy, najbiedniejszy Żyd wyznania mojżeszowego musiał umieć czytać bo miał obowiązek czytania Tory.
Nie tylko Polacy, ale również Żydzi byli świetnymi lekarzami, często światowej sławy i uratowali mnóstwo Polaków przed wojną jak i po wojnie.
Mój ukochany dziadek, wiolonczelista, grał w orkiestrze Polskiego Radia i Filharmonii Warszawskiej przed II Wojną. Jak wiadomo, Żydzi są melomanami. Przed wojną lekarze Żydzi przychodzili na koncerty do Filharmonii Warszawskiej będąc posiadaczami specjalnych karnetów. W zamian leczyli, za darmo, muzyków i ich rodziny . Byli to często znani, światowej sławy, profesorowie nauk medycznych.
Nikt tyle bólu nie doświadczył w czasie wojny jak Żydzi. Przyjmowali to z ogromną pokorą. Jak to tym czytam, to się aż dziwię. A te niedouczone gnioty rozpętują kolejną falę antysemityzmu. Myślę, że większość polskich inteligenckich rodzin ma mieszaną krew, w tym także krople krwi żydowskiej.... Na szczęście, bo różne geny składają się na cechy i umysłowość każdego człowieka. Im większa mieszanka tym lepsza. Ludzie "czyści rasowo" są, niestety, mniej inteligentni !
NIE POTRAFIĘ TEGO CIĄGLE BUDZONEGO ANTYSEMITYZMU ŚCIERPIEĆ !!!!
W Auschwitz byłam tylko lub aż dwa razy. Raz byłam tłumaczką delegacji Jugosłowiańskiej a potem, jakieś siedem lat temu z wnuczką i synem szkolnej przyjaciółki mojej mamy, Żydówki. Chodziły przed wojną do francusko-polskiej szkoły. Wnuczka Cioci Oleńki (bo tak ja całe życie nazywałam) robiła film dyplomowy w szkole filmowej w Kanadzie, bo tam mieszkają "Holokaust śladami mojej babci". Obie wizyty były wstrząsające,choć ta pierwsza, wiele lat temu, kiedy te wszystkie rzeczy nie leżały jeszcze za szybami tylko na stosie, była bardziej wstrząsająca.
Dzieci żydowskie przyjeżdżają tu na wycieczkę szkolną, która zdaje się jest obowiązkowa. Nasze szkoły zaraz po wojnie też tam jeździły na obowiązkowe wycieczki. Polska młodzież szkolna powinna absolutnie przymusowo chociaż raz tam pojechać. Pobyt w Auschwitz bardzo dobrze wpływa na wyobraźnię. Do tego nasi naziści , w tym ONR i Młodzież Wszechpolska) powinni mieć też przymusowo robione badania DNA, tak jak każdy antysemita. Śmiała bym się głośno gdyby okazało się, że większość antysemitów ma pochodzenie żydowskie !
Wydaje mi się, że ciągle górą są zwykłe szumowiny, chociaż niektóre nawet utytułowane. Z tą szumowiną to tak jak z rosołem. Żeby ugotować dobry rosół trzeba go długo szumować. Nie muszę się wstydzić (na szczęście) ani za siebie, ani za swoją rodzinę. Zawsze żyliśmy w symbiozie z ludźmi, niezależnie od wyznania, czy koloru skóry, ale zależnie od tego czy byli?są przyzwoici czy nie. W rodzinie... jak to każdej polskiej inteligenckiej rodzinie krew byłą różna i dobrze bo z każdą kroplą innej krwi mieszały się nam geny, co tylko na dobre wychodziło. Ci "czyści genetycznie" to często osoby niepełnosprawne mentalnie...
Mnie nie uczono klasyfikować ludzi poza tym czy są przyzwoici i mądrzy czy nie, ja nie nauczyłam tego swoich synów. I dobrze ! Mamy przyjaciół Żydów, Jugosłowian, Rosjan , Niemców poza Polakami oczywiście. Szumowiny jak przypadkowo wypłyną .... odsączmy i spuszczamy do Wisły ! Nigdy nikomu z nas nawet do głowy nie przyszło, żeby kogoś usuwać poza nawias ze względy na wyznanie czy pochodzenie !
Jak się ktoś uprze to z każdego można zrobić bohatera albo przekłamać jego życiorys i "dorobić mu mordę"!
Nie ma się czemu dziwić, że świat zwraca uwagę na polski antysemityzm ponieważ on istniał i istnieje chociaż nie rozumiem dlaczego? Nie rozumiem też dlaczego jest w Polsce tylu głupich , zacofanych kulturowo ludzi ?
Może dlatego w marcu wyleciałam z uczelni bo zaciekle broniłam jednego z moich profesorów, cudownego, inteligentnego i dowcipnego człowieka, na którego nalatywano. Podobno wszyscy wiedzieli, że to Żyd. Ja oczywiście nie bo mnie to nie interesowało. Mam przyjaciół Żydów. Są wspaniali a co najważniejsze prawdziwi! Żydom czy też Polakom pochodzenia żydowskiego zawdzięczamy najpiękniejszą poezję, piękną muzykę, wspaniałe dzieła literackie, cudowne malarstwo.
Mieliśmy wielkich naukowców pochodzenia żydowskiego, historyków i filozofów, poetów, malarzy, rzeźbiarzy, tłumaczy. Trudno wyliczać. Poza tym bardzo wielu Żydów było nadzwyczajnymi, bardzo zdolnymi rzemieślnikami. Przede wszystkim byli bardzo inteligentni. Cóż... Każdy, najbiedniejszy Żyd wyznania mojżeszowego musiał umieć czytać bo miał obowiązek czytania Tory.
Nie tylko Polacy, ale również Żydzi byli świetnymi lekarzami, często światowej sławy i uratowali mnóstwo Polaków przed wojną jak i po wojnie.
Mój ukochany dziadek, wiolonczelista, grał w orkiestrze Polskiego Radia i Filharmonii Warszawskiej przed II Wojną. Jak wiadomo, Żydzi są melomanami. Przed wojną lekarze Żydzi przychodzili na koncerty do Filharmonii Warszawskiej będąc posiadaczami specjalnych karnetów. W zamian leczyli, za darmo, muzyków i ich rodziny . Byli to często znani, światowej sławy, profesorowie nauk medycznych.
Nikt tyle bólu nie doświadczył w czasie wojny jak Żydzi. Przyjmowali to z ogromną pokorą. Jak to tym czytam, to się aż dziwię. A te niedouczone gnioty rozpętują kolejną falę antysemityzmu. Myślę, że większość polskich inteligenckich rodzin ma mieszaną krew, w tym także krople krwi żydowskiej.... Na szczęście, bo różne geny składają się na cechy i umysłowość każdego człowieka. Im większa mieszanka tym lepsza. Ludzie "czyści rasowo" są, niestety, mniej inteligentni !
NIE POTRAFIĘ TEGO CIĄGLE BUDZONEGO ANTYSEMITYZMU ŚCIERPIEĆ !!!!
W Auschwitz byłam tylko lub aż dwa razy. Raz byłam tłumaczką delegacji Jugosłowiańskiej a potem, jakieś siedem lat temu z wnuczką i synem szkolnej przyjaciółki mojej mamy, Żydówki. Chodziły przed wojną do francusko-polskiej szkoły. Wnuczka Cioci Oleńki (bo tak ja całe życie nazywałam) robiła film dyplomowy w szkole filmowej w Kanadzie, bo tam mieszkają "Holokaust śladami mojej babci". Obie wizyty były wstrząsające,choć ta pierwsza, wiele lat temu, kiedy te wszystkie rzeczy nie leżały jeszcze za szybami tylko na stosie, była bardziej wstrząsająca.
Dzieci żydowskie przyjeżdżają tu na wycieczkę szkolną, która zdaje się jest obowiązkowa. Nasze szkoły zaraz po wojnie też tam jeździły na obowiązkowe wycieczki. Polska młodzież szkolna powinna absolutnie przymusowo chociaż raz tam pojechać. Pobyt w Auschwitz bardzo dobrze wpływa na wyobraźnię. Do tego nasi naziści , w tym ONR i Młodzież Wszechpolska) powinni mieć też przymusowo robione badania DNA, tak jak każdy antysemita. Śmiała bym się głośno gdyby okazało się, że większość antysemitów ma pochodzenie żydowskie !
Wydaje mi się, że ciągle górą są zwykłe szumowiny, chociaż niektóre nawet utytułowane. Z tą szumowiną to tak jak z rosołem. Żeby ugotować dobry rosół trzeba go długo szumować. Nie muszę się wstydzić (na szczęście) ani za siebie, ani za swoją rodzinę. Zawsze żyliśmy w symbiozie z ludźmi, niezależnie od wyznania, czy koloru skóry, ale zależnie od tego czy byli?są przyzwoici czy nie. W rodzinie... jak to każdej polskiej inteligenckiej rodzinie krew byłą różna i dobrze bo z każdą kroplą innej krwi mieszały się nam geny, co tylko na dobre wychodziło. Ci "czyści genetycznie" to często osoby niepełnosprawne mentalnie...
Mnie nie uczono klasyfikować ludzi poza tym czy są przyzwoici i mądrzy czy nie, ja nie nauczyłam tego swoich synów. I dobrze ! Mamy przyjaciół Żydów, Jugosłowian, Rosjan , Niemców poza Polakami oczywiście. Szumowiny jak przypadkowo wypłyną .... odsączmy i spuszczamy do Wisły ! Nigdy nikomu z nas nawet do głowy nie przyszło, żeby kogoś usuwać poza nawias ze względy na wyznanie czy pochodzenie !
Jak się ktoś uprze to z każdego można zrobić bohatera albo przekłamać jego życiorys i "dorobić mu mordę"!
Nie ma się czemu dziwić, że świat zwraca uwagę na polski antysemityzm ponieważ on istniał i istnieje chociaż nie rozumiem dlaczego? Nie rozumiem też dlaczego jest w Polsce tylu głupich , zacofanych kulturowo ludzi ?
poniedziałek, 5 marca 2018
SPRAWIEDLIWI WŚRÓD NIESPRAWIEDLIWYCH
To
już 50 lat od tragicznego marca 1968 roku. Niektórzy traumę tamtych wydarzeń
nosząw sobie cały czas.
W
moim inteligenckim domu na codzień wspominało się o przedwojennych sąsiadów, przyjaciół, dalszych kuzynów , kolegów
muzyków mojego dziadka (grał przed Wojną w Filharmonii Warszawskiej i w Orkiestrze
Polskiego Radia) polskich Żydach lub Polakach pochodzenia żydowskiego.
Rozmawiało sie o nich zwyczajnie, ze smutkiem wspominając odejście wielu z nich
związane z holokaustem. Niewielu ich przeżyło. Filharmonicy, tuż przed wojną, w
samą porę, wyjechali do Palestyny. Powstały po nich
wspomnienia , opowieści, żarty i dowcipy. Również kilka karykatur muzyków, rysowanych
przez kolegę dziadka, Ellego Kochańskiego, wiolonczelistę.
O
tych ludziach się opowiadało tak jak o wszystkich innych znajomych, przyjaciołach,
czy członkach rodziny, ale nigdy nie mówiło się o ich pochodzeniu bo nieważne
było pochodzenie. Zwracało się uwagę na kulturę, obycie. Czasem informacyjnie
wspominało się że ktoś był lekarzem, muzykiem
a ktoś inny prawnikiem.
Tak
było po wojnie. Niektórzy potem sie odnaleźli i przez lata byli z moją rodziną w
kontakcie. Na przykład koleżanka szkolna mojej mamy, którą całe życie nazywałam „ciocią Oleńką”. Wojnę
wraz z rodzicami i siostrą przeżyła na Kresach. Po wojnie skończyła studia,
potem wyjechała z Polski i nigdy nie odważyła się tutaj przyjechać.
Znane
mi drzewo genealogiczne mojej rodziny sięga XVI wieku. Moja polska krew
zmieszana jest z krwią irlandzką, rosyjską, niemiecką, zaprawiona krwią
żydowską i kto tam jeszcze wie jaką. Nie wiem kto dogonił moje babki, prababki
i prapraprababki. Nigdy nie wiadomo. Nie będę nic udowadniała "z całą
pewnością" bo zbytnia pewność siebie prowadzi do niechybnej zguby. Jestem
więc jakąś mieszanką różnych krwi i mixem genów. Jestem z tego bardzo dumna bo
to wszystko składa się na mój wygląd i na moją umysłowość.
Wydarzenia
marcowe dla mnie, wówczas studentki II roku Uniwersytetu Warszawskiego córki i
wnuczki Powstańców były prawdziwym szokiem. Owszem miałam koleżanki i
przyjaciółki w liceum czy na studiach, ale nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby
dociekać skąd pochodzą ich rodzice czy dziadkowie czy jakiego są wyznania.
Razem chodziłyśmy na prywatki, do kina, na spacery, razem trzęsłyśmy się przed
klasówkami czy kolokwiami. Ja niektórym zazdrościłam
burzy czarnych, kręconych włosów, a one moich prostych, brązowych. Nagle
zaczęto w nas wmawiać że mamy ich nielubić, nie spotykać się z nimi bo są obcym
elementem, który należy wygonić z Polski. Przecież moje koleżanki nawet nie
znały ani hebrajskiego ani jidish i nagle im powiedziano, że nie są Polkami
tylko Żydówkami. Kimś gorszym, kimś nieporządanym... Mieszkania niektórych z
dnia na dzień pustoszały, telefony przestały odpowiadać...
O
holokauście opowiadano mi w domu zawsze. Także o tym, że pomagano dzieciom wymykającym
się z Getta po jedzenie, że znajomym coś przemycano w miarę możliwości,
przeważnie leki.
Kiedy
dorosłam postanowiłam sobie, że w hołdzie dla znanych i nieznanych ludzi, którzy
stracili życie w holokauście będę czytała różne wspomnienia z tym zwiazane
żeby, podarować zmarłym trochę serdecznych myśli. Jeżeli gdzieś tam są ...
Lubię
muzykę żydowską, literaturę, obchodzę i święta katolickie i żydowskie , palę
często świece... bo święta moich przyjaciół są moimi świętami. Obchodzę też ich
święta z moimi sąsiadkami Ukrainkami. Dlaczego nie ?
Niestety co
jakiś czas w Polsce rozbudzana jest fala antysemityzmu co jest przerażające. Najciekawsze
jest to, że antysemitami są często głęboko wierzący i praktykujący katolicy,
którzy modlą się codziennie do samych Żydów na czele z Jezusem. Niestety przy
okazji są po prostu durniami ! Wobec kolejnej fali antysemityzmu mogę być żydówką
jak moi przyjaciele! Wcale nie będę się czuła gorsza. Wprost przeciwnie !
Przyczepianie się do pochodzenia
żydowskiego jest dla mnie wstrętne ponad miarę ! Chwalimy się poetami,
malarzami, pisarzami, aktorami, dziennikarzami, muzykami, naukowcami, lekarzami
. Ogromna ilość ma pochodzenie żydowskie. Kto nie płącze czytajac poezje
Juliana Tuwima czy Bolesława Leśmiana? Kto się nie śmieje czytujac dzieciom
wiersze Jana Brzechwy czy Juliana Tuwima? Kto nie zachwyca się ksiażeczkami o
Kubusiu Puchatku tłumaczonymi prze siostrę Juliana, Irenę Tuwim? Kto nie lubi
poezji Antoniego Słonimskiego? Czy wiecie jakie tłumy odwiedzały wystawę obrazów
Gierymskiego !?
Równie
dobrze któregoś dnia można tłuc wyrzucać z Polski wszystkich ostrzyżonych do
gołej skóry, niebieskookich lub zielonookich, a może wszystkich wytatuowanych?
Jak każdego
roku, 19 kwietnia, razem z wieloma
innymi osobami, także z moim synem, będę brała, po raz kolejny, udział w akcji „Żonkile”,
upamiętniającej datę wybuchu Powstania w Getcie warszawskim.
Wiem, że Marek Edelman, jeden z
powstańców, lekarz, w każdą rocznicę wybuchu tego powstania składał bukiet
żonkili pod pomnikiem Bohaterów Getta Warszawskiego. Kilka dni temu
przyjaciele opowiedzieli mi, dlaczego Marek Edelman zawsze przynosił pod pomnik
właśnie żonkile. Otóż współpracująca w Getcie z Markiem Edelmanem lekarka o
imieniu Alina, rzuciła bukiet żonkili, które otrzymała od kogoś z okazji swoich
urodzin, na ciało zastrzelonego chłopca, małego skrzypka wirtuoza. Bardzo
wzruszająca historia.
Akcja, jak
co roku jest reklamowana w mediach, więc ludzie przeważnie wiedzą o co chodzi.
Przechodnie w różnym wieku biorą chętnie od nas żonkile, niektórzy uśmiechają
się, dziękują. Inni robią srogie miny i do nich nie żeby się nie narazić na
niepotrzebne nieprzyjemności. Szkoda, ale cóż….
Dwa lata temu podeszłam do starszego pana, z wyglądu
inteligenta, pewnie pamiętającego wojnę. Myślę, że to był jednak przebieraniec,
udający inteligenta. Powiedziałam, że to kwiat upamiętniający rocznicę wybuchu
Powstania w Getcie. Na co pan oświadczył, że gdyby ten kwiat był na pamiątkę
Powstania Warszawskiego to by go przyjął ale tak to nie przyjmie.
Jakie to smutne, że osoby, z wyglądu
zdawałoby się na tak zwanym „poziomie” tak łatwo szufladkują ludzi.
Owszem, mawiało się o arystokratach, ze mają „błękitną krew” ale to było tylko
powiedzenie. Zawsze myślałam, że krew zawsze ma kolor czerwony, niezależnie od
tego, kto krwawi. Żydzi w Getcie porwali się do czynu zbrojnego z góry
skazanego na klęskę, jeszcze bardziej niż Powstanie Warszawskie. Tak jak inni, nie
chcieli umierać bez walki. Zresztą wielu Żydów walczyło w różnych czasach w
polskim wojsku. Niektórzy z nich, po upadku Powstania w Getcie i brali
też udział w Powstaniu Warszawskim bo chociaż byli Żydami to jednak przede
wszystkim czuli się Polakami. Niestety wielu „prawdziwych” Polaków pierwszego
sortu nadal jest przekonana, że tylko polska krew przelana w Powstaniu
Warszawskim ma kolor czerwony i tylko Ci, co ją przelewali zasługują na
uczczenie ich pamięci.
Maki są czerwone, żonkile żółte a krew
zawsze czerwona !
Subskrybuj:
Posty (Atom)