Chwała internetowi, chociaż czasem bokiem wychodzi! Szczęśliwie można tu też spotkać ludzi inteligentnych, z ogromnym poczuciem humoru , których gdyby nie przeklęty i błogosławiony internet nigdy w życiu nie miała bym okazji spotkać. Tym bardziej, że często mieszkamy nie tylko w różnych miastach, różnych krajach ale nawet na różnych kontynentach. A jednak..... a jednak jak mówi się potocznie "nadajemy na tych samych falach" czyli mamy podobne poczucie humoru, podobne poglądy, podobne sympatie i antypatie. Jak to miło przestać czuć się dziwadłem, któremu niekoniecznie podoba się to co masom i które lubi chodzić własnymi drogami :)
Właśnie dzięki internetowi dokładniej mówiąc portalowi społecznościowemu FB moim oczom ukazała się poniższa fotografia cudnej, moim zdaniem, torby z dowcipnym napisem.
Już dawno nosiłam się z zamiarem napisania czegoś na temat toreb. Jestem kobietą, jak każda kobieta trochę "sroką" więc lubię też ładne i funkcjonalne torby. Owszem, znam nazwiska kreatorów mody na świecie : Hermes, Versace, Paco Rabanne, Yves st. Laurent, Christian Dior , Nina Ricci, Coco Chanel. Może i miło byłoby mieć torebkę zaprojektowaną przez któregoś z nich ale pogoń niektórych osób (szczególnie tych, którzy wyrwali się z tak zwanych nizin społecznych ) za wszystkim co "markowe" zawsze mnie śmieszyła i śmieszy nadal ! To właśnie świadectwo prostactwa moim zdaniem i tyle! Torebka markowa a i owszem, ale żeby dobrać odpowiednią torbę do odpowiedniego stroju na to już właścicielek markowych torebek nie stać. Pieniądze owszem, mają, ale smaku i wiadomości co do czego pasuje a co nie, za grosz!
Czułam się równie dobrze w ubraniach pochodzących z paczek przysyłanych z zachodu przez przyjaciółki mojej mamy, jak teraz w kupowanych przeze mnie ciuszkach z second handów i jak bym się czuła w sukni zaprojektowanej specjalnie dla mnie przez jakiegoś kreatora mody. Nie zwracam jednak zupełnie uwagi na to, jakiej marki jest torebka tylko na to, czy mi się podoba czy nie. To, że jest "markowa" nie zawsze znaczy, że jest elegancka albo ładna. Czasem wprost przeciwnie bo kreatorzy mody prześcigają się żeby zrobić oszałamiające wrażenie i robią.... ale szczególnie na prostakach !
Od dłuższego czasu obserwuję na ulicach mojego miasta nową modę i znów pękam ze śmiechu! Otóż śniadania do pracy ludzie noszą w firmowych papierowych lakierowanych torbach mniejszych i większych z właściwymi napisami (myślę, że o 8 rano idą do pracy a nie z zakupami robionymi w firmowych sklepach). Mamy więc od razu przegląd tego, jakie sklepy najczęściej odwiedzają "nowi Warszawiacy" bo prawdziwi Warszawiacy raczej nie chwalą się tym, gdzie robią zakupy. Nie wiem, czy miała bym ochotę jeść śniadanie które niosłam w torebce z napisem "Intimissimi" (firma sprzedająca biustonosze i majtki) .....
Zupełnie inne zagadnienie to nazywane przeze mnie torbiszcza, czyli torby damskie często wielkości średniej walizki, a czasem nawet większej, w których wszystko świetnie się mieści ale za to znalezienie czegokolwiek graniczy niemal z cudem. Potem biedne słabe kobietki wręczają takie torbiszcze swojemu mężczyźnie bo ciężka... No pewnie że ciężka jak się do niej tyle napchało i taki biedak z damskim torbiszczem w ręku albo na ramieniu (bo chciał ulżyć damie albo jest na tyle kulturalny, że nie potrafił odmówić) wygląda po prostu.... śmiesznie. Co innego dźwigać siatkę z zakupami ale takie torbiszcze? Idiotyczny widok. Naprawdę!