poniedziałek, 16 czerwca 2014

Tęcza i inne kwiaty do kożucha

    Rozumiem że świat się zmienia, zmieniają się style architektoniczne, nowoczesność łączy się z przeszłością, zmieniają się też style w malarstwie i plastyce. W starej zabudowie pojawiają się nowe firmy z bogato ubranymi wystawami, inaczej niż kiedyś. W każdym razie inaczej niż tuż po wojnie. Bo przed wojną, jak wspomina moja Mama było sporo biedy, ale bywały też wspaniałe "salony mód" z najnowszymi kreacjami prosto z Paryża (teraz też takie mamy i z Paryża i z Londynu ale ... w sklepach z odzieżą używaną). Jest kolorowo, jest wesoło, mamy ciągłe igrzyska tylko... brakuje chleba (albo na chleb).l Słynne powiedzenie "chleba i igrzysk" oznaczało tyle, że kiedy lud jest głodny należy go karmić (przynajmniej chlebem) i dostarczyć mu rozrywek (igrzyska) żeby nie rozmyślał o swoim głodzie i biedzie bo gotów jest zbuntować się, wyjść na ulice i obalić system (władcę).
     W porządku. Tylko dlaczego ktoś notorycznie szpeci moje miasto, ktoś inny na to pozwala, a w dodatku ja, jako osoba wpłacająca regularnie do kasy miejskiej należne podatki, muszę za to wszystko płacić, bez prawa dokonania wyboru, bo mnie nikt po prostu nie pyta, czy podoba mi się plastikowa palma na Rondzie Generała Ch. de Gaulle'a, tęcza na Placu Zbawiciela czy inne podobne "kwiaty do kożucha". Myślę że nowoczesność nowoczesnością, happeningi można czasem robić pod warunkiem, że twórca wszystko po sobie posprząta na własny koszt. Nie należy jednak szpecić ledwie ocalałych z pożogi wojennej fragmentów miasta lub tych odbudowanych  ogromnym nakładem takimi pożal się Boże "ozdobami". piękny, choć niepozorny pomnik Generała Ch. de Gaulle'a stoi sobie spokojnie na chodniku, tuż obok parkanu okalającego plac rozbudowy byłego KC Partii, podczas kiedy na samym środku skrzyżowania Alei Jerozolimskich i Nowego Światu, czyli na samym środku ronda tkwi od lat paskudna plastikowa palma. Może to rondo powinno się nazywać Palma mi odbiła? nie wiem kto wpadł na taki idiotyczny pomysł "sadzenia" plastikowej palmy na samym środku stolicy, ale palma stoi jak drut, brudna, co jest oczywiste, bo nikt porządnie jej nie myje, a deszcz nie daje rady, paskudna i plastikowa. Nie wiem ile kosztował ten wspaniały projekt, jego wykonanie i naprawy (palma gubi liście) , kto się zgodził na tę głupotę, ale z całą pewnością nie był to rdzenny Warszawiak. A co mu tam.... przyjechał, pracuje w korporacji, dobrze zarabia, nie patrzy na palmę, a potem wyjedzie do innego miasta, do innej korporacji, na lepsze stanowisko i tamtejszym mieszkańcom być może "upiększy w podobny sposób ich miasto....
     Innym przykładem samowolnego "upiększania" miasta i kompletnego "bezguścia" jest nasza warszawska tęcza. Tęcza jako zjawisko przyrodnicze to coś pięknego , tyle tylko, że my w Warszawie mamy "super tęczę" na samym środku placu Zbawiciela, ale ta tęcza to niegustowny gniot ze sztucznych kwiatów na żelaznym stelażu, osadzony na samym środku placu,  wokół którego stoją przedwojenne kamienice (nie wiem co na to konserwator zabytków), których w Warszawie tak dużo się nie uchowało.... W dodatku pewnie projekt, wykonanie  nie mało kosztowały, tak jak naprawy, za które wszyscy płacimy, bo wątpię, czy pani Hanna Gronkiewicz-Waltz płaci za to z własnej kieszeni. Nie wiem, może płaci za pieniądze jakiś kamienic które podobno nabyła? Ale ja się nie zgadzam żeby tego rodzaju wątpliwej jakości ozdoby były fundowane w moich podatków. Ja i moi znajomi i tak ledwo wiążemy koniec z końcem i nie mam zamiaru płacić za naprawy jakiejś niegustownej plastikowej tęczy, niezależnie od tego, kto ją sobie obrał za symbol, bo mnie to nie interesuje! Poniżej, na dowód że można inaczej i z gustem 








Szklana rzeźba postawiona we Wrocławiu przy okazji Międzynarodowego Kongresu Kultury

1 komentarz:

  1. Mimo, że nie jestem zwolenniczką pstrych zdobień i ingerencji w doświadczenie przestrzeni przedwojennych kamienic, osobiście tęcza wywołuje we mnie miłe uczucia :) Kosztowna konserwacja jest niestety jej ogromną wadą, choć pewnie też nie do końca jej jako tęczy samej w sobie :) Jest zdecydowanie milsza od widoku balkonów obłożonych plastikową quasi-blachą falistą i starymi wycieraczkami, na których piętrzą się stare pralki, rowery i drobny sprzęt domowy dawno uległy zniszczeniu; wszystko to pieczołowicie składowane za przesuwną szybą przypominającą kabinę prysznicową :)
    Czytam Pani bloga z przyjemnością, choć niekiedy jest mi smutno, że czuje się Pani źle. Najbardziej przejął mnie wpis o Porcelanowym Piesku! Mam nadzieję, że od tego czasu poprawiło się Pani samopoczucie :)

    Serdecznie Pozdrawiam

    Współpasażerka :)

    OdpowiedzUsuń