niedziela, 22 czerwca 2014

Życie jest utkane z niespodziewanych spotkań, jak siatka na ryby

     Wszystkim zawsze powtarzam, szczególnie przyjaciołom którzy mają kłopoty, że WSZYSTKO W ŻYCIU JEST "PO COŚ" . W momencie kiedy się coś dzieje jesteśmy czasem przerażeni, zrozpaczeni a czasem tylko zdziwieni, ale dopiero za jakiś czas okazuje się, jakie znaczenie miało dla naszych dalszych losów to, co się zdarzyło. Tak dzieje się też w moim życiu. Od zawsze. Spotykam różnych ciekawych ludzi a dzięki nim poznaję innych ciekawych ludzi. Jestem niestety jedynaczką, ale lubię ludzi "jako takich" no chyba.... że ktoś okazuje się przy dłuższym poznaniu szują...... ale tym razem przytrafiło mi się naprawdę coś przemiłego i poznałam bardzo sympatycznych dziennikarzy z polskiego Radia Dla Ciebie. 
      Jak zwykle, nie potrafię się powstrzymać od rozmów w pracy ze zwiedzającymi i jeśli się do mnie odzywają to z nimi rozmawiam. Tak było i tym razem. Miły, młody człowiek (widać, że z "kindersztubą - sama mam synów w podobnym wieku i wiem, jak się zachowuje porządnie wychowany facet) z dwiema bardzo ładnymi i grzecznymi dziewczynkami (grzeczne dzieci to ostatnio rzadkość) usiedli przed jednym z obrazów w pobliżu mojego muzealnego stanowiska pracy a ja.... wtrąciłam się i skomentowałam to, co przedstawiał obraz. Tym miłym młodym człowiekiem okazał się Pan Redaktor Rafał Betlejewski z Radia Dla Ciebie, przy ulicy Myśliwieckiej. Pan Redaktor zajmuje się ostatnio problemem życia osób na emeryturze. Moja najbliższa rodzina jeszcze przed wojną byłą związana z polskim Radiem. Mój Dziadek, muzyk (wiolonczelista) grał w orkiestrze radiowej, w radiu pracowała też moja ciotka (siostra Mamy), jej późniejszy mąż, speaker, Zbigniew Świętochowski (przed wojną, w czasie Powstania i po wojnie) oraz mój brat cioteczny Krzysztof Świętochowski. Ja sama, jako dziewczynka,  brałam udział w audycjach radiowych "Uczymy się recytować" prowadzonych przez Profesora Kazimierza Rudzkiego. Ale.... to było...XXX lat temu więc teraz miałam okrrrrrrrrrrrrrrrrrropną tremę . trema to siostra moja rodzona mimo, że jestem od lat tłumaczem (także kabinowym) ale przed mikrofonem drętwieję. Poszłam do Radia ze swoim "Bodygardem" - moim starszym synem. Jakoś poszło.... Efekty można zobaczyć (usłyszeć) na blogu pokolenie1600.blogspot.com (post. p.t. Pani z Muzeum Narodowego)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz