środa, 2 marca 2016

Tolerancja

Urodziłam się w rodzinie inteligenckiej, polskiej, chociaż w swoim drzewie genealogicznym mam też Rosjan, Irlandczyków, a być może jakieś mniejszości narodowe. Trudno to dokładnie stwierdzić,  bo w pożogach wojennych ciągle ginęły rodzinne dokumenty i pamiątki. Przecież Polska była zawsze krajem  w którym mniejszości narodowe mieszkały, tu był ich dom, ich przedstawiciele brali udział w wielu wojnach pod polskimi sztandarami i naszych walkach narodowo-wyzwoleńczych. 
     Zostałam wychowana jak najbardziej patriotycznie. Znam hymn polski na pamięć (wszystkie zwrotki), tekst roty oraz  wiele  utworów poetów polskich. Umiem się modlić po polsku. Znam bardzo dobrze naszą historię oraz naszą literaturę. Znam nazwiska naszych największych malarzy i rzeźbiarzy, dramaturgów,  polityków i dowódców, którzy byli , można powiedzieć, "kamieniami milowymi"  w naszej historii. Posługuję się poprawnym, literackim językiem polskim, nie robię błędów ortograficznych, nie wyrażam się wulgarnie. Nie bojkotuję wyborów ,bo jako Polka mam również obowiązki wobec swojego kraju a takim obowiązkiem, a jednocześnie przywilejem jest to, że mogę oddać swój głos w wyborach. Szanuję urząd Prezydenta i Premiera. To chyba wystarczy żeby powiedzieć o sobie jestem patriotką?
      I na tym mój patriotyzm się kończy. Jestem za dowolnością wyborów dokonywanych przez każdego z nas: miejsca zamieszkania, wyznania, partnera...... Nie zgadzam się z powiedzeniem Polak-katolik bo są też Polacy wyznania prawosławnego, ewangelicy, wyznania mojżeszowego, unici, baptyści, zielonoświątkowcy, bezwyznaniowcy i wielu, wielu innych... Lubię ludzi jako takich i wcale nie dlatego, że ktoś Polakiem i katolikiem ale dlatego, że jest przyzwoitym człowiekiem, niezależnie od pochodzenia czy wyznania.
     Nie znoszę szufladkowania ludzi, do czego my, Polacy, mamy od zawsze wyraźną tendencję. Dlaczegóż  to, według niektórych, wyłącznie  katolik może być dobrym Polakiem i dobrym człowiekiem a wyznawca innego kościoła nie?
       Polska była pod zaborami, potem krótko cieszyła się wolnością, żeby znów na wiele lat stać się praktycznie częścią Związku Radzieckiego. Chociaż pozornie byliśmy wolni to zawsze mówiliśmy jednym głosem tak, jak mówił nasz wschodni Wielki Brat. Mimo wszystko chodziliśmy w nasze święta narodowe do kościoła, w rodzinach mówiono o tym jak było przed wojną i w czasie wojny, czytano polską literaturę, uczono dzieci prawdziwej polskiej historii, rozmawiano o wszystkim. Była to nadal niewola, pozornie mieliśmy własny Sejm i Senat, własną Konstytucję i własne kodeksy tylko..... wyjechać za granicę było ciężej, o wiele ciężej. Nikt jednak nie wpadał w "patriotyczną histerię" że jesteśmy wynaradawiani, że odbiera się nam naszą narodową tożsamość, że jesteśmy  zniewoleni, że  broni nam się chodzić do kościoła.
     Nagle teraz, kiedy wreszcie odzyskaliśmy  tę prawdziwą, wymarzoną  niepodległość, jesteśmy w Unii Europejskiej, dzięki czemu niektóre bzdurne zarządzenia i biurokratyczne przepisy  ulegają regulacji zgodnie z logiką, wiele osób ulega jakiejś histerii patriotyczno-religijnej, niemal graniczącej ze schizofrenią depresyjno-maniakalną. Nienawidzą cudzoziemców chociaż cudzoziemcy przyjeżdżając do Polski napędzają koniunkturę. Jeżeli patriotyczni histerycy  żądają na każdej ścianie w każdym możliwym miejscu powieszenia krzyża to w takim razie obok powinien wisieć krzyż prawosławny, ewangelicki i gwiazda Dawida. Dlaczego nie? Jeżeli katolicy mają prawo do swojego symbolu to dlaczego nie inne kościoły obecne w Polsce? 
        Wszystko co obce ma być złe, każdy naród poza polskim jest zły, każda religia poza katolicką jest niewłaściwa. W Polsce wszystko powinno być polskie i w polskich rękach , tylko polskie wyroby są dobre (jednocześnie córka i wnuki mojej koleżanki, która wygłasza takie zdania siedzą cały czas w Niemczech i mimo, że córka tam owdowiała, to jakoś nie wraca do Polski). Mnie jest wszystko jedno kto będzie tu właścicielem fabryki, supermarketu czy apteki jeżeli tylko zapewni Polakom pracę i godziwe zarobki i uważam, że te moje poglądy nie mają nic wspólnego z patriotyzmem.   Po prostu: jeżeli Polak kładzie przemysł czy sklep na łopatki a obcokrajowiec potrafi go podnieść, uzdrowić i z powodzeniem prowadzić, to jest mi zupełnie wszystko jedno czy bank, supermarket, fabryka będą miały szefa Niemca, Włocha, Portugalczyka, Anglika, Żyda, Rosjanina, Greka, Ukraińca byle by umiał ten biznes prowadzić, godnie traktował pracowników i odpowiednio ich wynagradzał. Skoro Polak nie potrafi a obcokrajowiec tak,  to nie widzę najmniejszego problemu żeby to  był obcokrajowiec.
      Dlaczego my  pchamy się do granicę a obcokrajowców chcieli byśmy przegonić? Zupełnie tego nie pojmuję. 
     Można wyliczyć co najmniej kilkanaście wyznań jakie są obecne w Polsce i które mają swoje kościoły. Dlaczego wyznawcy żadnego z nich nie blokują centralnej części miasta obok Pałacu Prezydenckiego ani nie przyjeżdżają na jakieś marsze w obronie, tylko katolicy, którzy mają wszelkie możliwe swobody dla swojego kościoła, ale ciągle dostają histerii udowadniając, jak to bardzo są uciśnieni.... Czy rzeczywiście są uciśnieni i dyskryminowani czy sami uciskają innych narzucając katolicyzm? A gdzie katolickie miłosierdzie i tolerancja?
     Muszę się jednak na końcu przyznać, jednego elementu patriotycznego wychowania nigdy nie opanowałam. To "Trylogia" Henryka Sienkiewicza. Nigdy jej  nie lubiłam i w całości jej nie zmęczyłam... za dużo tam było rzezi! Takie krwawe morderstwa w imię wiary i "ku pokrzepieniu serc" ? Na pocieszenie czy aby zachęcić do nietolerancji? Teraz wiem skąd się bierze u wielu Polaków niechęć do mniejszości narodowych,  innych religii i poczucie wyższości nad innymi !  I to miało być patriotyczne wychowanie ? Chyba coś się komuś pomyliło...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz