wtorek, 1 marca 2016

Żołnierze Wyklęci

Żołnierze wyklęci
     Z cala pewnością kilka osób mnie opluje. Z jedną z kuzynek zerwałam kontakt po swojej wypowiedzi na temat żołnierzy wyklętych właśnie. Mam swoje zdanie na ten temat i nie zmienię go.  
     Ciągle kogoś się gloryfikuje, wdeptując w ziemię innych. Nic nie jest czarne i nic nie jest białe. Są światłocienie i kolory w różnych odcieniach. Czy mało razy zdarzyło się, że ktoś, na kim AK wykonało wyrok okazywał się bohaterem, który niby współpracował z Niemcami, ale działał na korzyść naszej AK właśnie? Wyrok wykonano. po latach prawda wyszła na jaw, przywrócono honor osobie na której wykonano wyrok. Satysfakcja? Dla kogo? Dla nieżyjącego? Dla jego rodziny? Ordery i pomniki jak zabrakło kogoś bliskiego, rozstrzelanego wskutek fałszywego donosu albo pomyłki? Dla mnie to nie byłoby żadną pociechą. Zadośćuczynienie? Jakie? Pomnik czy nagrobek? Medal? Ulica albo plac imienia.... 
     Żołnierze wyklęci... walczyli z takimi samymi jak oni ,młodymi ludźmi, którzy przeszli cały szlak bojowy, cudem uniknęli śmierci, wreszcie znaleźli się w Polsce idąc całymi kilometrami, żeby dostać się do polskiego wojska , oddziałów przy Armii Czerwonej bo nie zdążyli do Andersa.... jedni i drudzy to czyjeś dzieci, bracia, synowie, wnukowie, mężowie.       
       Zaczynali od wspólnej walki z okupantem a potem zabijali siebie nawzajem.... Kogo czcić i komu palić światła? Tym, którzy zabijali czy zabitym? Zabitym całymi rodzinami od małych dzieci aż do staruszków za to, że zamieszkali na parcelowanej ziemi? A co to miało do komunizmu ? Za to, że zamieszkali w czyimś domu kiedy własny stracili? Za to, że ktoś kto umiał czytać i pisał uczył niewykształconych chłopów czytania i pisania?  Wyroki były wykonywane na ludziach przez żołnierzy wyklętych nie za to, że kolaborowali z Niemcami, ale często za to, że podejmowali pracę w państwowych urzędach bo po wojnie chcieli wreszcie normalnie żyć!
     W takim razie trzeba by wybić co do nogi wszystkich, którzy żyli i pracowali gdziekolwiek do czasów Solidarności. Bo przecież nie żyliśmy w wolnym kraju tylko w kraju rządzonym przez komunistów. Żal mi jest i jednych i drugich. Jednakowo. Wiem, gdzie drwa rąbią tam wióry lecą, ale nie można gloryfikować jednych kosztem drugich. Trzeba mówić prawdę. Każdą. Wygodną i niewygodną bo prawda to prawda, czy to się komu podoba czy też nie.
     Dla wyjaśnienia: nigdy nikt w mojej najbliższej rodzinie nigdy nie współpracował ze służbami ani nie był członkiem PZPR ale to nie znaczy, żeby każdego członka tej partii, a nawet każdego, kto pracował w służbach  uważać za bandytę czy zdrajcę bez udowodnienia mu winy. Takie były powojenne czasy a my, nasi rodzice i dziadkowie żyliśmy w tych czasach. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz