Dzieci na całym niemal świecie w wieku 6
lat zaczynają naukę w szkole, a w niektórych krajach nawet od 3 czy 4 roku
życia. Dzieci wychowywane z telewizją, komputerami są naprawdę o wiele
mądrzejsze niż ich równolatki sprzed choćby dziesięciu czy dwudziestu lat. Wszystko
zależy od środowiska, rodziny, domu w jakim dziecko miało szczęście (czy też
nieszczęście przyjść na świat.
Ja na dwa lata przed szkołą, choć to były
czasy powojenne, nauczyłam się czytać z nudów. Nie chodziłam do
przedszkola, bo ciągle w dzieciństwie chorowałam. Nawet zazdrościłam innym
dzieciom, tym przedszkolnym że zbiorowo razem z wychowawczyniami płakały po
śmierci Stalina (to były te czasy), bo u mnie w rodzinie nie było żadnej żałoby
z tego powodu. Wprost przeciwnie. Niezbyt lubiłam się bawić lalkami więc
zaczęłam czytać. Książki dla dzieci ale nie jakieś cieniutkie z kilkoma cztero wersowymi
wierszykami tylko powieści dla dzieci. Kiedy miałam 12 lat czytywałam już
powieści Karola Dickensa.
Nagle okazuje się, że trzeba znów zmieniać
świetnie funkcjonujący od kilku lat system edukacyjny bo nowej władzy on się po
prostu przestał podobać !!! Więc znów zmiana. A kto myśli o kosztach społecznych
takiej zmiany?
A wszystko dlatego, że jednej
leniwej rozlazłej kobiecie (7 dzieci + ósme w drodze) nie chce się rano
wstawać, robić dzieciom kanapek do szkoły a potem odrabiać z nimi lekcji.
Łatwiej jest wysłać je na cały dzień do przedszkola, pewnie bezpłatnego albo
niewiele płatnego z uwagi na ilość dzieci, a tam dzieci dostają 4 posiłki
których mama nie musi robić i są jako tako dopilnowane. Mama nie musi czytać im
książek, kolorować obrazków, chodzić na wystawy czy do kina bo zmienia pampersy
następnemu potomkowi. Co się dziwić, że dzieci z rodziny tej pani są zaniedbane
intelektualnie i nie dorastają w wieku 6 lat do szkoły. Czy to znaczy żeby
wszystkie inne sześciolatki, rozwinięte intelektualnie bo rodzice znajdują czas
i mają ochotę się nimi zajmować, na siłę trzymać w przedszkolu ? Mądre dzieci
do szkoły a te zaniedbane przez rodziców niech sobie jeszcze tkwią w
przedszkolu! To dla jednej pyskatej kobiety trzeba przewracać do góry nogami
cały system szkolny od kilku lat już sprawdzony????? IDIOTYZM SKOŃCZONY! Nota
bene nie ma siły ani czasu na pracę z własnymi dziećmi ale jakoś znalazła w
sobie siłę i wygospodarowała czas na napisanie książki. Bardzo ciekawy
przypadek….
Jak mawiał jeden z moich
ciotecznych dziadków, przedwojenny lekarz wojskowy, dziecko to każdy stróż potrafi
zrobić.... Dzieci płodzą nawet niedorozwinięci umysłowo bo mają silny popęd
seksualny tylko rozumu nie.... Rozumiem podejście ludzi do usuwania ciąży, ale
żeby jej nie zapobiegać jeżeli kogoś nie stać na kolejne dziecko???
Myślę, że wiem w tym tkwi cały problem! Zawsze uważałam i powtarzam to
głośno że każdy powinien mieć tyle dzieci, na ile go stać bez szukania niczyjej
pomocy ani fizycznej ani materialnej. Ile dzieci zdołam wykarmić, ubrać i
wykształcić.... Jak ktoś ma prywatną fabrykę to niech ma i dwadzieścioro, ale
ludzie rozmnażają się bezmyślnie a potem płaczą i jęczą i uważają, że wszystko
im się należy, bo mają dużo dzieci.... Ich dzieci ich sprawa !
Obawiam się poważnie, że po obietnicach
wyborczych składanych przez najnowszą władzę (po 500 złotych na drugie i każde
następne urodzone w rodzinie dziecko) rozwinie się swoisty "przemysł
produkcji dzieci" i niektórzy zwietrzą w tym znakomity sposób na
zarabianie pieniędzy..... Obym się myliła bo to będzie uderzało po kieszeni w
taki czy inny sposób nas wszystkich!
Każdy sposób na biznes jest dobry, byleby tylko zarobić. A co do posyłania 6-latków do szkół. W innych krajach posyłają młodsze dzieci i sobie radzą. Przecież nikt im nie każe w tym wieku rozwiązywać skomplikowanych matematycznie zadań!
OdpowiedzUsuń