poniedziałek, 23 listopada 2015

Zakazane, zabronione, niedozwolone...nowa cenzura nadchodzi wielkimi krokami

    ZAKAZANE,ZABRONIONE,NIEDOZWOLONE...NOWA CENZURA NADCHODZI WIELKIMI KROKAMI 

    Jestem wprawdzie "wydaniem powojennym", ale nie na tyle starym, żeby nie pamiętać. Dzięki swoim "mieszanym" przez wieki genom posiadam różne zalety (choć wady też, jak każdy) między innymi mam znakomitą pamięć , jestem bardzo spostrzegawcza i kiedy trzeba, potrafię świetnie analizować fakty. Poza tym, niestety, jestem pamiętliwa i miewam cięty język. Ostrzyłam go w moim rodzinnym domu niemal od dziecka na przykład na "Słówkach" Tadeusza Boya-Żeleńskiego, wierszach Juliana Tuwima, Jana Brzechwy, zakazanych wtedy wierszach Hemara, fraszkach Jerzego Leca i krakowskiego "Przekroju". Nauczyłam się "z nudów" bardzo wcześnie czytać i czytałam, co mi wpadło pod rękę. Nie zakazywano mi czytania jak mnie coś interesowało. Co najwyżej tłumaczono mi, stosownie do wieku to, czego nie rozumiałam. Kiedy miałam 12 lat czytałam z zainteresowaniem powieści Karola Dickensa.
      Kiedy patrzę na to, co wyprawiają obecni "władcy" naszej IV RP z kulturą, to aż mi się niedobrze robi! Zresztą chyba nie tylko mnie.... Głupota, chciałabym to nazwać inaczej, ale wrodzona grzeczność i dobre wychowanie mi na to nie pozwalają, przeszła już z prędkością światła wszelki dopuszczalne granice. Pamiętam najpierw z opowiadań, a później z własnego doświadczenia PRL-owską cenzurę i słynny adres jej przybytku w Warszawie przy ulicy Mysiej 2. 
     Różne były okresy i różne przepisy mówiące o tym co wolno a czego nie wolno pisać, czytać, oglądać, nawet o czym nie można rozmawiać bo cenzurowano kawały polityczne. Niejedna osoba straciła wolność na długie, długie lata a czasem nawet "przypadkowo" traciła życie....
      Jednak czegoś takiego jak teraz nigdy nie było! Cenzorzy jedni bardziej inteligentni, drudzy mniej rzetelnie pojawiali się na próbach generalnych w teatrach, przeczytawszy przedtem tekst sztuki i po wykreśleniu odpowiednich fragmentów,  które mogły publiczności coś sugerować między wierszami,  oglądali przedstawienia. Dopiero potem wstrzymywali dalsze wystawianie sztuki jeśli uznali to za konieczne. Scenariusze filmowe były dokładnie brane pod lupę przed rozpoczęciem produkcji. Inni cenzorzy zajmowali się cenzorowaniem publikacji. Oczywiście wiele podtekstów jakoś uchodziło uwagi cenzorów nie wiadomo czy byli tego świadomi czy nie.... Sądzę, że w wielu przypadkach byli i świetnie się wszyscy czasem przy tym bawili. Oni udawali że cenzurują a aktorzy, filmowcy, pisarze udawali, że stosują się do ich uwag..... Bywalcy teatrów i kabaretów dziwnym trafem zawsze doskonale wiedzieli, co wykreśliła cenzura i w którym momencie zacząć się śmiać albo bić brawo! Cenzorzy zazwyczaj bywali na każdym przedstawieniu a ponieważ im się to nudziło to często spędzali czas w teatralnych kawiarniach a aktorzy grali...  Wujaszek Stalin był daleko, a tu byliśmy my, Polacy....
      Owszem, w historii świata działy się różne dziwne rzeczy związane z cenzurą... A to kościół zrobił spis "ksiąg zakazanych" a nawet utworów niemal współczesnych pisarzy. Książki co jakiś czas były palone. A to przez Nerona, a to przez hitlerowców, a to przez niektórych zagorzałych komunistów wiernych na śmierć i życie  Stalinowi..... 
     Pamiętam doskonale, jako licealistka a potem studentka jak władza wykpiwała malarzy, rzeźbiarzy, pisarzy i dramaturgów polskich i zagranicznych. Oczywiście im bardziej wykpiwała tym bardziej staraliśmy się dotrzeć do zakazanego owocu żeby obejrzeć, przeczytać... Jak byłam na studiach zdjęto z afisza przedstawienie "Dziadów " Adama Mickiewicza w reżyserii Kazimierza Dejmka. podobno szkodziło sojuszowi Polski i ZSRR chociaż radziecki ambasador był na przedstawieniu ale i tak "tionkosti: nie zrozumiał...  
      Aż tu nagle.... w 25 lat po urwaniu się z łańcucha "przyjaciołom Moskalom" okazuje się, że powinno się  wstrzymać wystawienie "Kordiana" w reżyserii Jana Englerta z okazji 250 lecia Teatru Narodowego w Warszawie. Wierzącym i praktykującym w Krakowie nagle przestał się podobać dyrektor Teatru Starego Jan Klata. We Wrocławiu z kolei jakoś nikt z "Krucjaty różańcowej" nie wystąpił z protestem kiedy palono kukłę Żyda w miejscu publicznym, za to ta sama "Krucjata różańcowa" blokowała wejście do teatru gdzie miał się odbyć spektakl sztuki "Śmierć i dziewczyna". Dodam, że nikt z protestujących ani nie czytał sztuki ani nie był na jej próbie... "podobno gorszące sceny" w dodatku w wykonaniu zagranicznych aktorów porno. Podobno... Teraz żaden Tadeusz Kantor nie miałby najmniejszych szans na tworzenie swojej sztuki, którą rozsławił Polskę w świecie. 
     Nie to wszystko jest jednak najgorsze. Najgorsze ze wszystkiego jest to, że najnowszy Wicepremier a jednocześnie Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego rodem z partii PiS (Prawo i Sprawiedliwość), która gwałci Polskę dokonując zamachu stanu i niszcząc naszą demokrację nie czytał sztuki, nie widział przedstawienia ani on, ani nikt z jego zaufanych pracowników, a już wydał wyrok na  sztukę , teatr we Wrocławiu i jego dyrektora.... Spowodował nawet to, że fanatycy religijni, wyznawcy PiS-u obrzucali dom matki dyrektora teatru jajkami i pomidorami !
    Po zdjęciu z afisza "Dziadów" nastąpiły rozruchy w słynnym marcu. Mamy jeszcze w kalendarzu kilka wolnych miesięcy  do zagospodarowania. 
    W czasach stalinowskich zabroniony był jazz, guma do żucia (przysyłana czasem przez rodziny, które zostały po wojnie na zachodzie)  i kolorowe skarpety jako wyraz zgnilizny zachodniej która może zniszczyć zdrowy organizm socjalistycznego człowieka. 
    Czekam na przygotowany przez Pana Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Piotra Glińskiego (PiS),  spis zakazanych książek i pisarzy, sztuk, filmów, malarzy i rzeźbiarzy. Jak widać teraz pora na kulturę przez wielkie "K" ...Głupota ludzka rzeczywiście nie zna granic !
     



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz