poniedziałek, 2 stycznia 2017

PO PROSTU NIENAWIŚĆ

     PO PROSTU NIENAWIŚĆ. Coś bardzo, ale to bardzo złego dzieje się ostatnio w Polsce. Nie dość że zaczynamy nienawidzić się w rodzinach, nienawidzimy sąsiadów, nienawidzimy cudzoziemców, starzy nienawidzą młodych, młodzi nienawidzą starych, biedni bogatych a bogaci biednych. Wielu Polaków nienawiść ma w oczach i w tym co mówi głośno. Przecież Polska przez wieki była znana jako kraj bardzo mający bardzo przychylny stosunek do wszelkich mniejszości narodowych. Mało tego ci, którzy byli ze względu na pochodzenie i religię prześladowani w innych krajach znajdowali schronienie właśnie w Polsce!
       A kto rozsiewa ksenofobię i nienawiść w Polsce? Po pierwsze od dawna prezes partii której nie wymieniam mówiąc, że uchodźcy roznoszą zarazę i różne choroby . To takie same bzdury jak to, że dzieci poczęte metodą in vitro mają bruzdę na mózgu i w ogóle są uszkodzone. Niestety mówią to, co chcą usłyszeć masy (ciemne) wyborców. Już po wyjściu z kościoła "głęboko wierzący" plują jadem . 
     Aż wstyd! Nie znoszą cudzoziemców,ale ich wnuki i dzieci siedzą za granicami Polski i to jest w porządku. Nienawidzą szczególnie ludzi o innym kolorze skóry, chociaż nie każdy z nich jest zamachowcem, a nawet nie wszyscy są wyznawcami islamu, choć nie jest prawdą, że każdy wyznawca innej religii niż katolicka, musi być zamachowcem. Równie dobrze można powiedzieć że każdy Polak katolik popiera wojny krzyżowe.   
     Zastanawiam się też dlaczego ci, którzy nienawidzą ciemnoskórych modlą się do Matki Boskiej Częstochowskiej? Przecież ona też ma ciemną twarz, bo była Nubijką.  Niestety  tego ciemne masy nie wiedzą, a nie leży to ani w interesie partii której nie wymieniam, ani w interesie kościoła katolickiego, żeby ich oświecić. 
     Kościół nie tłumaczy też ludziom, którzy wykrzykują obrzydliwe antysemickie hasła i pala kukły ŻE MODLĄ SIĘ GŁÓWNIE DO ŻYDÓW, których tak nienawidzą bo katolicyzm wywodzi się z judaizmu czyli religii żydowskiej. 
     Uprzedzam cukierników, że nie należy używać do wyrobu lodów# kaczych jajek#, bo wprawdzie są większe niż kurze, ale przeważnie jest w nich salmonella i można zatruć pół każdego miasteczka takimi lodami....

1 komentarz:

  1. Warszawa, centrum miasta, modny lokal. I historia. Rodzina jednego z nas od wielu lat mieszka w Izraelu i dzień przed opisywanym wydarzeniem nasz przyjaciel właśnie stamtąd wrócił. Nasza, podkreślam, prywatna rozmowa, w najmniejszy sposób nie oscylująca wokół kontrowersji, tematyki politycznej, ani religijnej, naturalnie potoczyła się w kierunku żydostwa. Kiedy z ust kolegi padły słowa, że znanych mu Żydów ceni za ich pracowitość, zaatakowano nas po raz pierwszy. Na razie słownie.

    – Możecie rozmawiać sobie gdzieś indziej na takie tematy? Ja jestem katoliczką i sobie nie życzę! – krzyknęła do nas barmanka, która przez ostatnią godzinę obsługiwała naszą grupę bez najmniejszego zgrzytu.

    Oniemieliśmy. Spojrzeliśmy po sobie z niedowierzaniem, ale nie chcąc psuć reszty wieczoru odpowiedzieliśmy, że rozmowa jest prywatna, nikogo w niej nie obrażamy także powyższą uwagę mamy zamiar uznać za niebyłą.

    To nie spodobało się pani zza baru. Zażądała, żebyśmy opuścili lokal. Nie mieliśmy takiego zamiaru. Rozgniewana naszym brakiem pokory, kobieta zaczęła nas obrażać -„Leczcie się na głowę!”, „Zapraszam na Sobieskiego!” (przyp. warszawski Instytut Psychiatrii), „Lećcie do Michnika!”. Kiedy stanowczo zażądaliśmy zmiany tonu, zagroziła nam wyprowadzeniem z lokalu i wezwaniem policji. Akurat ostatni z jej pomysłów bardzo nam odpowiadał ponieważ w całym tym absurdzie to my spodziewalibyśmy się przeprosin. Zamiast tego, po chwili w obronie dobrego imienia pani, przy barze pojawili się jej koledzy. Wywiązała się bójka. Widząc jak nieznajomy dusi mojego partnera, chwyciłam za telefon i wybierając numer 112 przerażona podbiegłam do stolika obok prosząc o nazwę i adres lokalu. Klientami pubu o tej porze okazali się jednak głównie znajomi barmanki (później słyszałam jak wołają ją po imieniu), którzy uśmiechając się ironicznie odpowiedzieli mi – A skąd mamy wiedzieć?

    Jeśli myślisz, że ciebie to nie dotyczy

    Wybiegłam na zewnątrz, odczytałam adres i wezwałam policję. Po kilku minutach mój partner i przyjaciel wyszli z lokalu pobici. Policja przyjechała po trzydziestu minutach.

    Trzydziestu.

    Spisano nasze zeznania, ale jako, że uszczerbek na zdrowiu nie kwalifikował się na tygodniową hospitalizację, oprócz wylegitymowania i przesłuchania osób w pubie, nie zrobiono nic. Barmanka na upomnienie policjantki o uważanie na słowa zareagowała uśmiechem. Do nas należy decyzja czy będziemy chcieli wszczynać sprawę z powództwa cywilnego.

    To wydarzenie uświadomiło mi kilka smutnych prawd, które do tej pory, wydawało mi się, że mnie nie dotyczą. Dlaczego miałyby? Przecież jestem wykształcona, tolerancyjna, obracam się wśród ludzi różnych narodowości, wyznań i przekonań.

    Dotyczą.

    – We własnym kraju, w miejscu publicznym, mogę zostać zaatakowana za prywatne, nieagresywne, nieobraźliwe dla nikogo poglądy, wypowiedziane podczas prywatnej rozmowy.
    – Mogę wezwać policję, ale zanim przyjedzie, mogę stracić zdrowie.
    – Mam powody martwić się o przyszłość mojego dziecka.

    Bo co, jeśli nie wyrośnie na „prawdziwego katolika”, który nienawidzi Żydów? Więcej w linku: http://gburrek.pl/2017/01/03/katolicyzm-po-polsku-jak-zostalismy-zaatakowani-w-centrum-warszawy-przez-obsluge-cafe-foksal/

    OdpowiedzUsuń