piątek, 29 kwietnia 2016

Porcelanowy piesek




     Czasem czuję się jak porcelanowy piesek z utrąconym uchem: nikt go nie chce, tkwi gdzieś głęboko, w lamusie, razem z innymi, niepotrzebnymi i dawno zapomnianymi przedmiotami. Tylko przypadek może sprawić, że kiedyś, podczas generalnych porządków ktoś pieska znajdzie, odkurzy i postawi na widoku, jako okaz kiczowatej sztuki jarmarcznej. Na co komu taki piesek z utrąconym uchem? Już dawno chyba nikt nie produkuje takich piesków, ale przecież zawsze można go oddać na loterię fantową organizowaną „z okazji” albo „ku czci”. Na takich loteriach nie ma pustych losów, każdy los wygrywa, więc porcelanowe pieski, nawet te, z utrąconym uchem przydają się.  Jak to się mogło stać, że stałam się takim nikomu niepotrzebnym porcelanowym pieskiem? Sama nie wiem. Nie mogę też sobie przypomnieć kiedy się to stało. Zupełnie przegapiłam ten moment.
     Dlaczego się tak czuję? Nie ma dziś prawdziwych przyjaźni, a jeżeli się zdarzają to bardzo rzadko, nie ma też  bezinteresownej pomocy, żarty bywają coraz boleśniejsze. Nie ja jedna mam takie przemyślenia i nie tylko ja czuję się osamotniona w tłumie. Coś się „spsiuło” jak mawiał jeden z moich synów, kiedy zepsuł jakąś zabawkę. Tyle tylko, że życie i ludzkie uczucia wcale nie są zabawkami i nie wolno z nimi igrać.
   Z drugiej strony jestem wykształcona, inteligentna, mam, na szczęście,  wiele zainteresowań nie mam zamiaru ulegać manipulacji tych, którzy chcą nami manipulować. Niech się nie cieszą bo ten się śmieje kto się śmieje ostatni! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz