poniedziałek, 11 kwietnia 2016

ZARZEWIE


     Ogień ogrzewa, chroni, jest symbolem ogniska domowego i gorącej miłości. W dziecinnym pokoju zostawia się zapalone światło, żeby dziecko mogło zasnąć spokojnie , a jeżeli  obudzi się w nocy,  nie bało się. Przy ognisku można się ogrzać, ognisko odstrasza dzikie zwierzęta. Na ogniu gotuje się potrawy. To dobry, przyjazny, ogień.
      Ogień bywa też jednak siłą niszczycielską albo zapowiedzią tragedii. W ogniu palono żywcem ludzi, palono księgi, dzieła sztuki, miasta i wsie. Ogniem i mieczem nawracano na wiarę, przeważnie chrześcijańską . Łuny były codziennym widokiem podczas wojny. Ogień widać podczas wystrzału.
     Jak wiemy z historii zwołując kiedyś rycerzy na wojnę rozsyłano wici, czyli zapalone pochodnie.  Z pochodniami pojawiają się członkowie ku klux klanu, z pochodniami wędrują naziści . Wystarczy obejrzeć film „Kabaret” z Lisą Minelli albo przedwojenne kroniki filmowe.
     Nie chcę być złym prorokiem, ale obawiam się, że nadchodzą  mroczne czasy.  Naprawdę mroczne i ciemne, a sam prezes partii, której imienia nie wymieniam, zapala wśród  Polaków zarzewie.
     Zrozumiałam to bardzo wyraźnie wczoraj, podczas obchodów kolejnej, szóstej rocznicy katastrofy prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem. Złożyło się na nią wiele przyczyn, jednak prezes, brat prezydenta, który zginął w katastrofie od 6 lat razem ze swoimi współpracownikami robi wszystko, żeby udowodnić tezę, w którą wierzy niezbicie, że to był zamach.
     Tymczasem przyczyn było wiele, także to, że prezydent spóźnił się całą godzinę na lotnisko wojskowe skąd odlatywała delegacja.  Gdyby przybył punktualnie pewnie do katastrofy by nie doszło bo Smoleńsk leży na terenach bagiennych, a jak wiadomo, rano opary znad bagien unoszą się, uniemożliwiając widoczność. Gdyby prezydent się nie spóźnił i samolot przyleciał o czasie, to widoczność była dobra, bo opary znad bagien nie unoszą się wczesnym rankiem tylko później. Poprzedni samolot, który przyleciał wcześniej, wylądował bez przeszkód.
    Samolot z delegacja wprawdzie mógł odlecieć na inne lotnisko, ale dostał rozkaz lądowania tu i teraz. Tego kategorycznie zażądano od pilotów.  Więc…. Zginęło 96 osób.
     Starałam się nie słuchać transmisji z wczorajszych uroczystości bo na słowo Smoleńsk robi mi się po prostu niedobrze, ale nie uniknęłam tego niestety.
    Rozumiem, że można całe życie cierpieć z powodu straty najbliższych, ale nie można dzielić tak ludzi, jak to czyni prezes, nie można mścić się na wszystkich za urojone winy, nie można przez 6 lat ciągle miesiączkować w środku miasta, zanudzać wszystkich swoim bólem i rozdrapywać ran rodzinom pozostałych ofiar katastrofy. Rodziny większości ofiar też cierpią, ale się z tym tak nie obnoszą i nie skrzykują ludzi  z pochodniami i krzyżami , którzy tak naprawdę z tą katastrofą nie mają nic wspólnego bo nikt z ich rodziny nie zginął. Ogrom nienawiści pana prezesa kierowany jest w kierunku całego społeczeństwa oprócz „wiernych smoleńskich” którzy ciągle dają wiarę jego ułudzie.  
     Wczorajsze słowa prezesa brzmią złowróżbnie: „ Przebaczenie jest potrzebne ale po przyznaniu się do winy i wymierzeniu odpowiedniej kary” i „Przed nami niełatwa droga, rzucają w nas kamieniami, chcą lawiny, ale dojdziemy do szczytu”. To już szczyt. Szczyt wszystkiego. Najwyższy czas uderzyć się we własne piersi i przestać rozdawać wszystkim wokół kuksańce i straszyć. Straszyć zbrojnymi oddziałami, które będą rozganiać demonstracje. To już było i w czasach stalinowskich i za PRL i za czasów Solidarności

     Pan prezes już naród , a nawet najbliższe  rodziny skłócił ze sobą. Teraz podkłada zarzewie czegoś znacznie gorszego i bardziej niebezpiecznego.  Zabawa  ogniem jest bardzo niebezpieczna i potrafi wymknąć się spod kontroli. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz